Moja pielegniarka w szkole? 2009-08-22 13:08:56; Czy miałas w szkole taki bilans? 2010-05-15 19:49:22; Czy jak pójdę na bilans 1 gimnazjalisty i pielegniarka każe mi sciągnąć majtki to muszę to zrobić i pokazać jej miejsce intymne? 2013-09-01 19:39:11; Mieliście w tym tygodniu bilans w szkole? 2017-09-17 19:53:24
Pracując w Polsce, Anna zarabiła 650 złotych. Fot. fotolia - royalty free Do Norwegii wyjechała, bo nie satysfakcjonowały ją polskie zarobki. Miało być ,,na chwilę”, trwa od 15 lat. – Chciałabym żyć w Polsce, ale za normalne pieniądze. Póki co, nie jest to możliwe – mówi Anna, pielęgniarka pochodząca z Krakowa. MN: Jak trafiłaś do Norwegii? Razem z mężem podjęliśmy decyzję, że wyjadę, a on do mnie dojedzie. To było w 2001 roku, trochę trwało załatwianie formalności, tak aby wszystko było legalne. Konieczne było otrzymanie wizy i zaproszenia od pracodawcy – bez tego bym nie wyjechała. Przed przyjazdem musiałam chodzić na kurs medyczny oraz językowy, potem zdać w Norwegii egzamin dla pielęgniarek. To zmieniło się po 2004 roku, teraz wystarczy pokazać odpowiedniemu urzędnikowi dyplom i można pracować. Co wtedy skłoniło cię do wyjazdu? Fatalna sytuacja polskich pielęgniarek. Pracowałam w krakowskim szpitalu na teraźniejszym odpowiedniku SOR-u. Dostałam tę pracę zaraz po studiach, wytrzymałam dwa lata. W wyniku strajków dostałyśmy wówczas około stu złotych podwyżki, ale to było wszystko na co mogłyśmy liczyć. Nie chciałam do końca życia mieszkać z rodzicami, stąd decyzja o wyjeździe. Ile wtedy zarabiałaś? 650 złotych na rękę. Miesięcznie. Na pełen etat. Nie miałam szans się za to samodzielnie utrzymać. Wynajem kawalerki kosztował wówczas 500 złotych. Wiesz, ile teraz zarabiają ludzie w twojej branży w Polsce? Niewiele więcej, słyszałam, że 1600 złotych. Moja koleżanka z 30-letnim stażem dostaje dwa tysiące na rękę. Jak wspominasz pierwsze dni w Norwegii? Wiedziałam gdzie jadę, ale pomimo 3-miesięcznego kursu koszmarnie bałam się bariery językowej. Gdzie trafiłaś najpierw? Do domu opieki, jak wszystkie dziewczyny z Polski. Dostałyśmy z Aetatu [przyp. red. Arbeidsmarkedsetaten - była agencja rządowa do walki z bezrobociem] pożyczkę ,,na start" – 10 tysięcy koron. To był rodzaj bonusu, które dostawały wszystkie ,,przyjezdne” pielęgniarki. Musiałyśmy wytrzymać dwa lata, w innym razie musiałybyśmy zwrócić tę kwotę. Obecny pracodawca pomógł mi też załatwić pracę dla męża. Kiedy zapadła decyzja, że nie wracacie? W zasadzie od razu po przyjeździe męża i rozpoczęciu przez niego pracy. To było jeszcze zanim urodziły nam się dzieci. Nie żałujesz tej decyzji? Jestem w Norwegii z moją rodziną, mam przy sobie męża, tutaj wychowują się nasze dzieci. Oboje pracujemy i dobrze nam się żyje. Początkowo chciałam przyjechać, żeby po prostu zarobić. Myślałam, że posiedzimy dwa lata, zgromadzimy środki na mieszkanie i wrócimy. Potoczyło się inaczej. Teraz musiałabym pracować w Polsce około pół roku, by zarobić odpowiednik swojej tutejszej miesięcznej pensji. Na pewno nie żałuję, że wyjechałam. Gdybym miała podjąć tę decyzję jeszcze raz, zrobiłabym to samo. Jak teraz dogadujesz się z pacjentami? Wyczuwasz jakąś barierę, językową czy kulturową? Już nie, choć na początku czułam. Z niektórymi rozmawiałam po angielsku, ale nie każdy przecież zna ten język. Niemniej większość osób była i jest bardzo pozytywnie nastawiona. W ogóle Norwegia jest bardzo otwarta, popatrz ilu jest tu obcokrajowców. Kiedy przyjechałam tu pierwszy raz, tak naprawdę byłam w szoku. Przez tę ilość obcokrajowców, zastanawiałam się, gdzie ja trafiłam. Czy to na pewno Norwegia? Ten kraj zawsze wydawał mi się hermetyczny i zamknięty. Jest jakaś różnica między tym, jak pielęgniarki są traktowane w Polsce i w Norwegii? Ogromna! Niektórzy w Polsce traktują nas z góry. Bywa, że młody lekarz, dopiero co po stażu, wyraźnie obnosi ze swoją wyższością. Zdarza się, że pielęgniarki są traktowane gorzej niż sprzątaczki. W Norwegii większość lekarzy traktuje nas jak swoich kolegów, współpracowników. Przecież tak naprawdę lekarz nie poradziłby sobie bez pielęgniarki. Czy w Norwegii nadal brakuje pielęgniarek do pracy? Cały czas. Największą trudnością jest bariera językowa. Zanim ja przyjechałam, ogłaszali na całą Polskę, że potrzebują pielęgniarek. Mówiłam koleżankom z pracy, że jest taka możliwość i pytałam czy są zainteresowane. W większości przypadków słyszałam: ,,Nie znam języka”, ,,Boję się”, ,,Na stare lata będę się czuła obco za granicą”. Nie przekonałam żadnej. Tylko ja jedna z Krakowa wyjechałam. I nie czujesz się tu obco? Wiadomo, że nigdy nie będę Norweżką, bo do tego stopnia nie identyfikuję się z tym krajem. Jestem Polką, wolałabym mieszkać w Krakowie i pracować w zawodzie. Ale to musiałoby łączyć się z normalnymi zarobkami, bo te nadal są śmieszne. Na pewno nie czuję się gorsza. W twoim środowisku jest wielu Polaków? W pracy w zasadzie nie. Pracuję tylko z jednym Polakiem, którego poznałam już na kursie tuż po przyjeździe. Za to prywatnie znam wielu rodaków. Większość oceniam pozytywnie, choć nie można brać odpowiedzialności za wszystkich, bo niektórzy... wiesz jacy są. Czasami jest mi po prostu wstyd. Nie krytykuję oczywiście tego, jeśli ktoś pracuje na budowie czy sprząta. Dużo mam znajomych, którzy po prostu nie pracują tu w swoich zawodach. Żadna praca nie hańbi. Ale można trafić na różnych ludzi... Co sądzisz o Norwegach? Są bardzo mili, ale trochę zamknięci. Z pewnością nie są tacy wylewni i gościnni, jak my Polacy. Owszem, na przykład kiedy poczęstujesz ich czymś, czują się zobowiązani się odwdzięczyć. Czasami wydaje mi się też, że Norwegowie są strasznie naiwni. Po prostu wierzą każdemu na słowo. Masz też dwójkę dzieci. Po jakiemu rozmawiacie? Tak, w wieku 4 i 10 lat. Od małego tłumaczę im że, jesteśmy Polakami. Oczywiście mieszkamy w Norwegii, pracujemy tu, musimy więc mówić w tym języku, ale bardzo chcę, by moje dzieci znały też polski. Wiem, że dzieci mieszkając tutaj będą pewnie bardziej utożsamiać się z Norwegią niż z Polską. Uważam jednak, że dziecko powinno znać swój język ojczysty. I nie ma „ale”. To może Cię zainteresować Gjelds Monitor to narzędzie do monitorowania Twoich pożyczek i kart kredytowych w Norwegii. Porównanie Twoich rat na tle innych kredytobiorców. Pomocna ocena warunków Twoich pożyczek i kart kredytowych. Refinansuj i oszczędzaj Dowiedz się czy możesz obniżyć wysokość swojej raty za pomocą refinansowania. Ponad 6 500 razy użytkownicy włączyli monitorowanie swojego zadłużenia w Norwegii.
W systemie Kamsoft należy otworzyć okno po uzupełnienia recepty, a następnie za pomocą przycisku F3 wybrać odpowiednią receptę: pielęgniarską lub pielęgniarską – kontynuacyjną. REKLAMA. Papierowa recepta pielęgniarska ordynująca posiada w kodzie recepty przedostatnią cyfrę „5”, zaś kontynuacyjna „6”. Recepta
Wydawnictwo: Ridero Liczba stron: 276 Opis Dane szczegółowe Recenzje Dostawa i Płatność Produkty autora Opis "Ja matka — ja pielęgniarka” to książka inna od poprzednich publikacji autorki, ale w wielu wątkach do nich nawiązująca. Zbiór postów zawiera sugestie, porady i spostrzeżenia dotyczące wzajemnych relacji dorosłych i dzieci. Wywiady punktują natomiast niedoskonały system psychiatrii dziecięcej. Nie to jest jednak zbiór recept na życie. Wisienkę na torcie stanowi bardzo osobisty akcent na końcu książki. Dane szczegółowe Identyfikator produktu 3023438 Tytuł Ja matka - ja pielęgniarka Autor Sara Romska Wydawnictwo Ridero Liczba stron 276 Rok wydania 2021 Wymiary produktu [mm] 205 x 145 x 15 Okładka okładka miękka Waga Produktu [kg] Cena detaliczna 35,24 zł Nasza cena 26,03 zł Recenzje Dostawa czas dostawy koszt za pobraniem InPost Paczkomaty 24/7 3. sierpnia, śr. — 4. sierpnia, czw. 11,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Orlen Paczka 6,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł DPD - Odbiór w Punkcie 9,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Kurier DPD 11,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Kurier InPost 14,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Poczta Polska 9,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Poczta Polska - Odbiór w Punkcie 7,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Odbiór osobisty w Bielsku-Białej Produkty od Autora: Bestsellery To jest chemia 1. Chemia ogólna i nieorganiczna. Podręcznik dla liceum ogólnokształcącego i technikum. Zakres podstawowy Kocham Czytać. Seria logopedyczna. Pakiet 18 zeszytów Pucio na wsi. Ćwiczenia rozumienia i mówienia dla dzieci. Uczę się mówić Kajko i Kokosz. Złota Kolekcja. Tom 4 Podświetlana tablica do odrysowywania Pakiet: Strefa przedszkolaka. Poziom B+ Sześciolatek Polecane Poradniki i albumy Dziki ogród Inteligentny inwestor. Najlepsza książka o inwestowaniu wartościowym Atomowe nawyki. Drobne zmiany, niezwykłe efekty Prawo rezonansu. Nastrój myśli na realizację swoich pragnień Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały Nawyki warte miliony. Jak nauczyć się zachowań przynoszących bogactwo
Follow Dejan Matić Online:Instagram ️ https://www.instagram.com/dejanmaticofficialFacebook ️ https://www.facebook.com/dejanmaticofficial🎶Muzika: Bojan Vasić
zapytał(a) o 13:08 Moja pielegniarka w szkole? Pojde teraz do kalsy 2 gimnazjum. Jakos tak w maju moi kumple sie niby zbiorowo gwalcili ;D mowie wam smieszny widok. Do rzeczy. Kiedy to robili jeden z nich bardzo mocno kopnol mnie w noge. Zostaly wtedy do konca 4 do pielegniarki. Naprawde mnie bolala noga. Czulam sie jakbym miala zwichnieta. ALE PIELEGNIARKI NIE BYLO! Za kazdym razem kiedy musialalm bardzo pilnie albo ja albo moje kolezanki skorzystac z jej pomocy to jej nie bylo! Za kazdym razem jej nie ma! Moja siostra mowi ze ona pracuje w kilku szkolach i ze ona wychodzi w tym czasi edo innych szkol. A i tak przy okazji moja siostra ma anafilaksje: bardzo mocne uczulenie. Jezeli ktos je przy niej jablko to moze sie udusic. Akurat wtedy ona byla w gabinecie to jej pomogla bo moja siostra zaczela sie dusic. Ok. To by bylo na tyle ale chodzi mi o to ze zawsze keidy ta pielegniarka jest potrzeabna to jej w gabinecie nie ma albo wychodzi na kawe albo do innej szkoly. A co jezeli ktos by umieral? A jakby ktos zlamal noge? Bardzo martwi mnie ta sprawa bo obowiazkiem szkoly jest zapewnienie uczniom opieki medycznej!!! Kazdy z nas ma prawo zadac aby w szkolach byla chociaz jedna pielegniarka i ta opieka medyczna musi byc w szkole az do ostatnich zajec jaki sa mozliwe w szkole!!! Co mam zrobic? Tak byc nie moze jak raz sie rozchorowalam na lekcji to zdychalam reszte godzin bo tej pielegniarki nei bylo!!! Omal nie zemdlalam jak wracalam do domu!!! To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź blocked odpowiedział(a) o 13:20: u nas tez tak jet ale wiesz taka pielegniarka i tak Ci nic nie pomoze (na czym to ona sie zna) ale u nas jest tak ze albo idziesz na portiernie i nudzisz i krzyczysz ze dlaczego jej nie ma i mówisz jak Ci jest zle i wtedy jakis nauczyciel co ma okienko idzie z Tobą do tej sali pielegniarki otwiera ja i kaze Ci lezec i czekac na pielegniarke(przynajmniej jestes w pozycji lezacej)i potem ona przychodzi mówi: -no no przepraszam kotusiu ale miałam wazą sprawe i tak to u nas jest. POZDRAWIAM :)))) Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 13:10 blocked odpowiedział(a) o 13:10 powiedz rodzicom zeby to zglosili na wywiadowce bo jak piszesz kazda szkola powinna miec pielegniarke i to na stale zeby w kazdej chwili mozna bylo isc do niej ... w koncu po to jest Mysle ,że nie tylko uc pielegniarki nie ma w sytuacjach gdy jest potrzebna -u mnie tez tak jest ;p blocked odpowiedział(a) o 13:12 tez mam taki problem kiedys bardzo bolała mnie głowa a jeje nie było jak jej nie potrzeba to jest a jak jej potrzeba to jej nie ma blocked odpowiedział(a) o 13:12 Może zgłoś to do dyrekcji tej szkoły, że zawsze kiedy ktoś potrzebuje opieki medycznej ,pielęgniarki nie ma. Postaw sprawę jasno ,przed dyrekcją , że mają poszukać nowej pielęgniarki, higienistki , bo zawsze się coś dzieje, a kiedy pomoc jest na prawdę potrzebna, to jej nie ma. Nie masz żadnych obaw do strachu przed dyrekcją czy coś, bo w końcu zgłaszasz swój pomysł, i nic ci nie mogą zrobić. W końcu chcesz tego dla dobra szkoły, i uczniów. catty odpowiedział(a) o 13:12 u mnie tez tak jest...skandal! u mnie pielęgniarka pracuje w poniedziałek , środe i piątek więc też czasem jej nie ma hmm.. porozmawiaj z rodzicami i niech oni na zebraniu powiedza to bo to naprawde zle ze str szkoly ze zatrudnili pielegniarke ktora chodzi miedzy czasie do kilku innych szkol a w tej waszej jej nie ma ciagle . x/// u nas jest dobrze bo mamy wozna. [choc ona tez wychodzi kiedy chce i jak jest potrzebna to trzeba przeszukac cala szkole.. a czasem sie jej i tak nie znajdzie..] ale mamy ta wozna. i ona prowadzi uczniow tych chorych czy cos do osrodka.. [osrodek mamy niecale 200 m od sQll ] takze jest luz ;DD sezonowa odpowiedział(a) o 13:16 Wszędzie tak jest. Poza tym jakby ktoś złamał nogę czy umierał to ona za wiele by mu nie pomogła. W poważniejszych przypadkach od razu wzywa się pogotowie. Pielęgniarka może dać tabletki przeciwbólowe, zmierzyć, zważyć...Po to jest w szkole i dlatego nie siedzi w niej całymi dniami tylko parę razy w tygodniu po kilka godzin. blocked odpowiedział(a) o 13:16 wiem coś o tym ... jeszcze jak jest fajna pielęgniarka, to da się przeżyć, ale u mnie w szkole taka jędza była. Koleżanka miała obfity okres. No i poprosiła o nospę, bo mówi że jej pomaga. A pielęgniarka zadzwoniła do jej mamy, że niby koleżanka codziiennie przychodzi do niej z bólem brzucha. No koszmar Luqash odpowiedział(a) o 13:21 Kaela odpowiedział(a) o 13:22 W mojej szkole w ogóle nie ma gabinetu medycznego, i jak coś się dzieje to po prostu nauczyciela wołamy. I co, prawa nie łamiemy. Więc nie powinnaś się oburzać o brak pielęgniarki bo chociażby to duszenie się dziewczyny to wina jej i jej rodziców że nie kupują leków, które mogą załatwić takie problemy. blocked odpowiedział(a) o 13:32 nie martw się umie jest to samo :> _KaRo_ odpowiedział(a) o 09:41 u nas w szkole też tak jest że kiedy potrzeba pielęgniarki to jej ni ma !!! ;/ netia13 odpowiedział(a) o 13:11 pielegniarka przegina, no ! musisz pogadac z dyrektorem i powiedziec o calej tej sprawie.. bo to ważne! Opowiedz wszystko twojej wychowawczyni i powiedz, że się tym martwisz i boisz się że znowu może się tobie coś stać i nie uzyskasz pomocy. Przecież w szkole powinna być zapewniona pomoc uczniom. Rzeczywiście nie powinno Tak byc! Może powiedz to dyrektorowi szkoły Żeby była chociaż jedna pielęgniarka w szkole żeby jakby co pomogła bo jak ktoś chce skorzystac z pomocy to niema a może byc to powazny kłopot... Olus22 odpowiedział(a) o 13:11 No to w szkole powinni zatrudnić 2 pielęgniarki żeby pracowały na zmianę. A to jakby ktoś umierał to dyr by wezwał(a) pogotowie xD Uważasz, że ktoś się myli? lub
ጇидሳчеፎуз икряψαዶиպ аշωбо
У щабратуցо խлխχυкрули
З иш
Ивс αዧуфοпс
undefined. Pielęgniarka opiekuje się pacjentem, jest odpowiedzialna za odpowiednie dawkowanie leków, płynów, zajmuje się osobami, którym choroba uniemożliwia samodzielne dbanie o higienę, spożywanie posiłków czy poruszanie się. Czasem odpowiedzialna jest za rehabilitację czy pomoc diagnostyczną. W zależności od specjalizacji
zapytał(a) o 00:19 Czy pielęgniarka może mieć tytuł doktora/profesora? z czystej ciekawości;) Jak tak to jest to dr. nauk medycznych? czy czego? Odpowiedzi EKSPERTnei odpowiedział(a) o 08:18 Oczywiście, że może. Każdy może mieć taki tytuł. nei odpowiedział(a) o 08:30: Zależy na jakim wydziale i z jakiej tematyki robi się doktorat. Na doktorat z n. zdr. łatwiej się dostać. Drugi raz powtarzam, że nie ma czegos takiego jak profesor nauk medycznych, może być doktor nauk medycznych. Tytuł profesora nie ma nic wspólnego z konkretna dziedziną. W takim razie zastanawiam się dlaczego np. na wikipedii wszędzie jest napisane właśnie ''profesor nauk medycznych'';) wystarczy wpisać pierwszego lepszego rektora jakiejś uczelni medycznej.. ''polski lekarz, profesor nauk medycznych'';) nei odpowiedział(a) o 23:13: Bo większość ludzi to idioci, posługujący się nachalnie skrótami myślowymi. Może, nie wnikam;) pielegniarki mają magistra, oczywiście lekarz mógłby być pielęgniarzem, ale to raczej sie nie zdarza, nie schodzi się rangę niżej mogac byś wyżej :D To nie jest ''kolega kolegi'' tylko koleżanka mojej bliskiej kuzynki, z którą rozmawiam praktycznie codziennie;)) I tak, zdawała 2 rozszerzenia i miała tyle punktów (chyba że okłamała moją kuzynkę, ewentualnie kuzynka mnie, ale z pewnością tak nie było).. Składała na pielęgni i na jakąś tam inżynierię na polibudzie.. Dostała się tu i tu, ale wybrała pielęgniarstwo, było bodajże 2 czy 3 na liście.. Nie wiem dlaczego nie wybrała lekarskiego, może dla mniej kasa to nie wszystko, albo może chce później zrobić jakiś drugi kierunek, nie wiem i jakoś mnie to specjalnie nie interesuje;) I jak nie chcesz to nie musisz wierzyć, nie po to tu to piszę;)) Z resztą dziewczyna ode mnie ze szkoły też zdawała biolę i fizykę na rozszerzeniu i też miała dużo, a idzie na fizjoterapię do Krakowa;)) Uważasz, że ktoś się myli? lub
ዒ ձሔжич
Օኔխсозιኑ ነυሶθնωֆ
Moja Croatia. Dobrodošli na portal Moja Croatia! u par klikova pregledajte svoje police i doznajte do kada vrijede. aktivirajte poslovnu komunikaciju elektroničkim putem i primajte police, uplatnice i obavijesti na svoju e-mail adresu. jednostavno prijavite štetu i pratite status njene obrade. ugovorite novo osiguranje ili produžite postojeće.
Więcej wierszy na temat: Życie « poprzedni następny » Obserwacja pacjenta Paulinę spotkałem w szpitalu, taką cichą, spokojną dziewczynkę. Kiedy weszła na moja salę miała piękną, radosną minkę. Taka mała, drobniutka szatynka już w szpitalu praktykę odbywa. To, że serce ma dobre, współczuje pielęgniarka z niej będzie prawdziwa. Gdy patrzyłem jej w oczy zielone, w oczy pełne spokoju, radości widać było w nich troskę o chorych, dla pacjentów ma dużo litości. Niechaj wezmą z niej przykład dziewczyny, niech przykład też wezmą koledzy bo - nie sztuka być pielęgniarką trzeba troskę mieć – oprócz wiedzy. Chciałbym kiedyś jeszcze zobaczyć gdy życie swoje ogarnę co wcześniej o niej pisałem chociaż nie poszło na marne. Napisany: 2013-05-17 Dodano: 2013-12-18 09:29:05 Ten wiersz przeczytano 1451 razy Oddanych głosów: 7 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni następny » Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej »
Pielęgniarka - zawód niezależny! 3. listopada 2015r. godzina 15:00 seminarium z podstawowej opieki. Pierwsze zajęcia, które powinniśmy mieć zdecydowanie dużo wcześniej. Nasza doktorka, pracująca już wiele lat w zawodzie pielęgniarki, sprawiła, że każdy kto był na zajęciach poczuł się wyjątkowo.
Pielęgniarka / Pielęgniarz. Narodowy Instytut Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie - Państwowy Instytut Badawczy. Warszawa, Ursynów. Specjalista (Mid / Regular) Pełny etat. Umowa o pracę. Szukamy wielu kandydatów. Praca od zaraz.
Potrzebujesz porady? Umów e-wizytę 459 lekarzy teraz online Godz. Na podłodze mężczyzna w wieku mojego taty. Ktoś robi masaż serca, ktoś wentyluje. Szedł do łazienki, upadł. Klękam na podłodze. Podaję anestezjologowi laryngoskop, rurkę. Nie może zaintubować, słabo widać. Uciskam chrząstkę pierścieniowatą (obok tzw. jabłka Adama u mężczyzn-red), to zapobiega wymiotom, ułatwia wentylację. Godz. - To cięcie na jodynę - ktoś krzyczy. „Na jodynę”, czyli cesarka na cito. Zagrożenie życia. Nie ma czasu na dokładne mycie brzucha. Wylewa się na niego butelkę jodyny i tnie. Godz. - No nie ma! - otwieram i zamykam nieskończoną ilość szafek, ale równie dobrze mogłabym szukać wody na pustyni. Każde drzwi prowadzą do jakiegoś magazynku leków i sprzętów. Otwieram kolejną szafkę i włącza się alarm Ania, 8 lat w zawodzie, pracuje na oddziale anestezjologii szpitalu w podwarszawskiej miejscowości, autorka strony pacjent do trepanacji. Sala operacyjna wygląda jak wielka aula z czasów moich studiów, ale zamiast siedzeń wznoszą się tam szafki i półki. Nie do policzenia. Onet. (Na zdjęciu od lewej: Justyna Pecherska, Monika Drobińska, Magda Kotala) Godz. przed świtem. – Daj szybko propofol – mówi anestezjolog. – Szybko. Sięgam ręką w dobrze znane miejsce na kolumnie. – Nie ma! – zamiera mi serce. – Jak to nie ma? – No nie ma! – otwieram i zamykam nieskończoną ilość szafek na auli, ale równie dobrze mogłabym szukać wody na pustyni. Każde drzwi, wychodzące z auli, prowadzą do jakiegoś magazynku leków i sprzętów. Otwieram kolejną szafkę i włącza się alarm. Przeraźliwie głośne pi pi piiiii! – Co ja zrobiłam?! – mówię. – Nic, obudziłaś się – słyszę od męża, który śpi obok. – Tylko nie włączaj już drzemki, bo zaśpisz do pracy. Godz. Wstaję. Nienawidzę tych snów, w których muszę coś zrobić, ale nie mogę. Tych, w których się nie udaje, a najbardziej tych, w których robię jakiś błąd. Zastanawiałam się kiedyś, skąd się biorą. Może dlatego, że praca w anestezji przypomina stąpanie po kruchym lodzie? Bywa śmiertelnie nudna albo śmiertelnie niebezpieczna. Bywa, że podczas 12 godzin dyżuru, wpadamy w jednej skrajności w skrajność. Godz. Stawiam na wannie kawę z mlekiem. Zaczynam się ogarniać. Lekki makijaż, umycie zębów, ściągam włosy w kitkę. Nie mam czasu rano usiąść i delektować się kawą. Wybieram dodatkowy kwadrans snu, a pociąg też nie poczeka. – Mamo, pobawimy się jak wrócisz? – pyta moja córka. – Wrócę z przedszkola z babcią? – Kochanie, idę dziś do pracy. Jutro się pobawimy, obiecuję. – To nie pobawimy się? A jak wrócisz? – Wrócę o Będziesz już spała. – A jak nie będę spała? Mamo, będę na ciebie czekać. Godz. Droga do pociągu dłuży się jak zawsze, ale już się przyzwyczaiłam do tego chodzenia. Muszę tylko uważać, bo ostatnio na światłach prawie wlazłam pod samochód, gdy wracałam wieczorem po dyżurze. Dostrzegłam kątem oka, że na przejściu zaświeciło się zielone, więc wyszłam na jezdnię. Tak też było, ale było to zielone dla samochodów. Godz. Jestem już w pracy. Zmieniam koleżankę, która ledwo widzi na oczy. Zaglądam w raport. – Widzę, że mieliście ciężką noc. Przejmuję jej „zabawki”. Tak nazywam wszystko to, co my pielęgniarki interwencyjne nosimy zawsze w kieszeni: ampułki leków do szybkiego wprowadzenia w znieczulenie i kartę dostępu do sali cięć cesarskich. Godz. Rutynowe czynności: Sprawdzam butlę z tlenem w naszym wózku transportowym. Musi być go dostatecznie dużo, aby wystarczył na transport pacjenta, który jest podłączony do respiratora, jeśli będzie taka konieczność. Robię test defibrylatora, aby sprawdzić, czy ma się dobrze i czy zadział poprawnie, jeśli trzeba będzie go użyć. No i trakt porodowy. U nas nie ma osobnego zespołu anestezjologicznego, który zajmowałby się znieczulaniem pań do cięć cesarskich i porodów siłami natury. Nasz zespół to anestezjolog i ja. To bardzo często praca na cztery ręce. Sprawdzam salę cięć. Chodzimy znieczulać te planowe i te na szybko. Testuję aparat do znieczulenia – wszystko działa. Sprawdzam sprzęt, a przede wszystkim laryngoskop, czy świeci. Nawet nie chcę myśleć, co by było, gdybym wyciągnęła go po podaniu naszych leków, a on by nie działał. Wprowadzanie do znieczulenia ogólnego to taki moment, w którym może stać się wszystko. To ważne, abyśmy każdą rzecz mieli na wyciągniecie ręki, gotową do użycia, bo gdy człowiek po podaniu naszych leków leży zwiotczony i nie oddycha, nie ma czasu na zastanawianie się. Sprawdzam, czy w szufladzie mam wszystkie leki. No i zestaw do znieczulenia podpajęczynówkowego, tego w kręgosłup, którego wszyscy się boją. Zaginam papierki opakowań sprzętów jednorazowych, aby w razie konieczności, szybciej je otworzyć. Zrywam folię w pudełku z Atropiną. Jak większość pielęgniarek, mam bardzo krótkie paznokcie. Są momenty, kiedy każde 3 sekundy są na wagę złota. Nie chcę walczyć wtedy z opakowaniem. Godz. Uff, na obiekcie wszystko sprawdzone. Wracam na swój oddział czyli OIT. Tam jeszcze zerknę czy sprzęt w magazynku podłączony jest do prądu i się ładuje. Godz. Do anestezjologa dzwoni telefon. Słyszę z korytarza. Wychodzi i mówi, że zaraz idziemy na cięcie cesarskie. Łapię kilka łyków wody i idziemy. Na szczęście to planowe cięcie. Idziemy spokojny krokiem, przebieramy się i bierzemy pacjentkę. Anestezjolog przeprowadza wywiad, a ja w tym czasie mierzę ciśnienie i podpinam nasze kabelki. Szykuję też oksytocynę, którą podam po przecięciu pępowiny, a na blacie stawiam ampułkę leku, który podajemy przy dużym spadku ciśnienia. Wolę go mieć na wierzchu gotowego do natychmiastowego podania. Pacjentka podpisuje zgodę, sadzamy ją. Otwieram na jałowo sprzęt i podaję anestezjologowi, który za chwilę ukłuje pacjentkę. Planowe cięcie, nie ma przeciwwskazań, więc znieczulenie będzie podpajęczynówkowe. Nasza mama bardzo się denerwuje. To pierwsze dziecko i pierwsza operacja w jej życiu. Staramy się ją uspokoić i podnieść na duchu. Po ukłuciu od razu mierzę ciśnienie i nastawiam pomiar na automatyczny tak, aby mierzyło się co 3 minuty. Godz. Kroplówka na maksa. Stoimy przy głowie, staramy się zagadywać matkę. Godz. Ginekolodzy wyjmują dziecko. Ten moment wyjmowania dziecka jest bardzo nieprzyjemny. Choć nie ma bólu, to jest szarpanie i gniecenie. Godz. – Jest! Mała Pola otwiera zdziwione oczy i próbuje rozejrzeć się po sali. Trochę płacze, po czym próbuje w powietrzu, jeszcze w rękach ginekologa ułożyć się do snu, układając rączki pod główkę. Żałuję, że mama tego nie widzi, więc staram się jej powiedzieć, ale po dwóch sekundach może dać córce buziaka. Wzruszam się. Za każdym razem tak samo. Gratulujemy mamie. To takie piękne, być świadkiem narodzin nowego życia. Parametry życiowe mamy się ustabilizowały. Teraz będzie już spokojnie. Godz. Mogę zdjęć rękawiczki. Zabrać się na wypełnienie dokumentacji pielęgniarki anestezjologicznej. Po operacji żegnamy się z pacjentką, która wszystkim dziękuje. Teraz tylko posprzątam i zdezynfekuję anestezjologiczne stanowisko pracy i pozostaje czekać na kolejny telefon. Godz. Ginekolodzy skończyli szyć. Mówią, że jeszcze mamy dwa planowe cięcia. Jedno, bo dziecko ułożyło się poprzecznie i drugie jako „stan po cięciu” (jeśli kobieta miała jedno cięcie cesarskie, ma prawo wyboru, czy chce rodzić siłami natury czy operacyjnie). Godz. Nie zdążyłam jeszcze zjeść połowy kanapki, a dzwoni kolejny telefon. Tym razem na biurku, przy którym wpisywałam w raport, że byłam na cięciu. Interna, reanimacja. Przekazuję anestezjologowi, bierzemy naszą wielką pomarańczową walizkę i lecimy schodami w górę. Na szczęście tylko piętro wyżej. Gdyby zliczyć, ile każdego dnia pokonujemy kilometrów szpitalnymi korytarzami i schodami, pewnie wyszłoby kilka. Jeśli idziemy zrobić coś planowego, jeździmy windą, a gdy musimy się spieszyć, wybieramy schody, bo jakie są szpitalne windy, każdy wie. Godz. Na miejscu widzimy zbiorowisko lekarzy i pielęgniarek. Każdy stara się coś zrobić. Jedna osoba wykonuje masaż serca, druga wentyluje, trzecia coś szykuje. Na podłodze leży facet w wieku mojego taty. Szedł do łazienki, doszło do zatrzymania krążenia, upadł. Klękamy na podłodze. Podaję anestezjologowi laryngoskop, rurkę. Nie może zaintubować, bo tam w środku słabo widać. Robię manewr Sellicka – uciskam pacjentowi jabłko Adama, to ułatwia wentylację. Podaję prowadnicę. Godz. Udaje się. Uszczelniam rurkę. Gdy anestezjolog wentyluje pacjenta, mocuję rurkę, żeby nie wyszła. Patrzę na twarz mężczyzny, która powoli nabiera kolorów. Sprawdzamy zapis – jest rytm zatokowy, tętno. Jest dobrze. Tym razem się udało. Po podłączeniu do respiratora, przewozimy pacjenta na OIT. Na szczęście było miejsca. Gdyby go nie było, musiałby zostać na Internie, dopóki ktoś z Odział Intensywnej Terapii nie zostanie oddany na inny oddział lub umrze. Godz. Udaje się nam odpocząć 20 minut. Godz. Kończę śniadanie. Przed nami jeszcze dwa cięcia cesarskie i krótkie znieczulenia dożylne na ginekologii do wyłyżeczkowania jamy macicy. Jakieś 4 godziny intensywnej pracy. Godz. Idziemy znów na trakt do sali cięć i mamy powtórkę tego, co rano. Godz. 12. 10 Rodzi się Piotruś, krzyczy wniebogłosy. Między cięciami musi być 30 minut przerwy, aby panie sprzątające mogły wyczyścić i zdezynfekować salę. W tym czasie korzystając z przerwy, idziemy na ginekologię, zrobić krótkie dożylne. Mamy dziś pięć. To nie tak dużo, ale też nie mało. Zrobimy ze dwa, a później wrócimy do następnego cięcia, po którym pójdziemy na pozostałe 3. Godz. W gabinecie zabiegowym trochę żartujmy, aby nieco odreagować pracowite przedpołudnie. Poza tym w pracy spędzamy bardzo dużo czasu. Czasem po prostu trzeba porozmawiać o czymś innym. Choć każdego dnia stykamy się z chorobą i cierpieniem, w tym wszystkim trzeba stwarzać pozory normalności. Pierwsza pacjentka będzie mieć wyłyżeczkowanie, bo poroniła. Weszła akurat wtedy, gdy śmialiśmy się z jakiegoś nowego dowcipu o tematyce szpitalnej. Mam wyrzuty sumienia. Godz. Podpinam kabelki, sprawdzam wkłucie, anestezjolog zakłada maskę tlenową i mówi mi, jaką dawkę leków mam podać. Bez zbędnych ceregieli podaję jeden za drugim, bo widzę, że pacjentką telepie ze zdenerwowania, nie chcę tego przedłużać. Za chwilę zaśnie i obudzi się za kilka minut, gdy już będzie po wszystkim. Godz. Znieczulamy jeszcze jeden zabieg i znów wracamy do sali cięć. – Musicie nas bardzo lubić! – śmieje się położna. – Idę przyszykować pacjentkę. – mówi i oddala się w stronę sali przygotowawczej. Tak, ta sala rzeczywiście jest ulubiona, bo tam zwykle dzieją się dobre rzeczy. Choć anestezjolodzy nie zawsze ją lubią, bo z jednego pacjenta – rodzącej, nagle może zrobić się dwóch, gdy okazuje się, że z dzieckiem jest coś nie tak. A my wszystko tak jak wcześniej – znów się przebieramy. Godz. Mały Adaś pojechał już na oddział. 20 minut później jego mama również. Wracamy na ginekologię dokończyć krótkie zabiegi. Oddaliśmy ostatnią pacjentkę. Godz. – Ciekawe, jak idzie im na bloku? – zastanawia się anestezjolog. Na bloku odbywają się planowe operacje ortopedyczne, chirurgiczne i dwa razy w tygodniu ginekologiczne. Jeśli chodzi o pielęgniarki anestetyczki, pracują tam dziewczyny tzw. rankowe, które przychodzą codziennie od do Jeśli jakiś zabieg planowy się przedłuża albo wyskakuje jakiś na ostro po godzinie przejmujemy pałeczkę. No chyba że jest tak jak dziś, kiedy wychodzimy z ginekologii i nagle ktoś nas łapie i mówi: – Słuchajcie, cięcie szybkie, pępowina wypadła. Jest godz. To cięcie „na jodynę”, tak mówimy o cięciach, na które jest bardzo mało czasu, bo jest zagrożenie życia. „Na jodynę”, bo nie ma czasu na dokładne mycie brzucha ciężarnej, oblewa się go tylko jodyną. To coś, czego nienawidzę. To hasło sprawia, że gdziekolwiek bym nie była i czymkolwiek bym się nie zajmowała, muszę to zostawić i biec. Wpadamy na salę cięć, zdążamy tylko założyć maski i czepki. Godz. Anestezjolog włącza monitor, ja nabieram propofol i skolinę. Bierzemy pacjentkę na stół, wszyscy biegają, na ziemię upadają opakowania. Nikt o to nie dba. Pacjentka średnio współpracuje, bo ją bardzo boli. Rodziła naturalnie, zmierzała ku końcowi i ta nieszczęsna pępowina wypadła. Odzywam się zdawkowo i trochę w trybie rozkazującym. Nie mam czasu na uprzejmości. Bluzka lepi mi się do pleców. Staram się szybko, ale wszystko idzie jak w zwolnionym tempie. Zakładam jej na palec pulsoksymetr, anestezjolog trzyma już maskę na jej twarzy. Ginekolodzy już przygotowują pole operacyjne, fruwają zielone serwety. Pacjentka jeszcze nie śpi. Podaję propofol, skolinę. Godz. Zasypia. Nie zdążyłam zrobić kroplówki, teraz musi to poczekać, bo podaję rurkę i laryngoskop. Anestezjolog intubuje. Godz. Gdy mocuję rurkę, słyszę płacz dziecka, ale nie mam czasu na nie spojrzeć. Teraz mogę nabrać i podać resztę leków, które zlecił mi lekarz. Kilkadziesiąt sekund, w trakcie których trzeba z głowy wyrzucić dosłownie wszystko i maksymalnie się skupić na działaniu. To jest cięcie na jodynę, na ratunek życia. Godz. Dzwonię do koleżanki na górę i mówię – przepraszam, jesteśmy na pilnym cięciu, nie mogę Cię zmienić. Niestety pielęgniarka, która pracuje na ranki, musi zostać po godzinach. Ani ja nie mogę zostawić pacjentki w trakcie operacji ani ona nie może wyjść do domu, zostawiając pacjenta na sali operacyjnej. Nikt jej za to nie zapłaci, że zostanie pół godziny dłużej. Takie są realia. Nie wyjdzie z pracy. Anestezjologia już taka jest. Anestezjologii nie obchodzi, że musisz odebrać dziecko z przedszkola, że umówiłaś się do fryzjera, że ktoś na ciebie czeka, że właśnie zaczyna się przedstawienie w żłobku, na którym miałaś być. Nie możesz zostawić pacjenta. Nie możesz wyskoczyć na chwilę z pracy, gdy zadzwonią ze szkoły, że twoje dziecko ma gorączkę. Nie możesz, bo ktoś musiałby przyjechać i cię zastąpić, a zazwyczaj nikogo takiego nie ma. Godz. 16, z minutami. Kończymy planowy zabieg, który zaczął się o – to było do przewidzenia, że nie skończy się o Zostały mi 4 godziny pracy do Tęsknię za świeżym powietrzem. Pęka mi głowa. Jeszcze trochę. Godz. Dzwonię do domu, bo moja córka właśnie wróciła z babcią z przedszkola. Zdaje mi raport. – Mamo, a wiesz że babcia ukroiła sobie palec? I ja przyniosłam jej plaster! – Postąpiłam jak prawdziwa pielęgniarka, prawda mamusiu? – wyczekująco czeka na moją odpowiedź. Śmieję się do słuchawki i obiecuję, że jak wrócę to przeczytam jej książkę, jeśli nie będzie spała. I przy okazji słucham przedszkolnych ploteczek. Oddajemy pielęgniarkom z oddziału w miarę dobrze wybudzonego pacjenta. Dzwoni ortopeda i mówi, że chce robić jeszcze gammę. Taka pora roku. Ludzie upadają, łamią się. Najbardziej te starsze osoby. To duże zabiegi narażone na sporą utratę krwi. Umawiają się z anestezjologiem na Mam trochę czasu, akurat na obiad, który wzięłam z domu. Godz. Przyjeżdża pacjentka. Bardzo obolała. Pocieszamy ją, że jeszcze chwila i już nie będzie czuć bólu. Godz. Widzę, jak za szklaną szybą koleżanka, która mnie zmienia, ubiera się w czepek i maskę, więc wychodzę. Lubię ten moment, gdy zamykam ostatnie drzwi szpitala. Nie przeszkadza mi, że powietrze jest zimne. Zakładam słuchawki na uszy, włączam ulubione piosenki i chowam zmarznięte ręce do kieszeni. Droga do pociągu jest długa. Sama jazda trwa krótko. Godz. właściwie tuż przed. Jestem już w domu. Moja córka już śpi z ulubionym królikiem, którego kiedyś jej wyszydełkowałam na urodziny. Nie chcę jej obudzić, więc wychodzą z pokoju na paluszkach. Jutro mam wolne. Odbiorę ją z przedszkola. Spać mi się wcale nie chce. Poza tym mam tendencje do tego, aby wieczorami uzupełniać deficyt kawy z całego dnia, a później siedzę do 2 w nocy, czytam, piszę, szydełkuję. Czasem się uczę, bo my medycy musimy być zawsze na bieżąco. Monika Drobińska, pielęgniarka anestezjologiczna z prawie 30 letnim stażem. Pracuje na bloku operacyjnym w dużym szpitalu klinicznym – 20 sal operacyjnych na bloku centralnym, dziesięć stanowisk znieczulenia poza blokiem. Onet. Godz. Zaczynam dzień. Po drodze do dyżurki, gdzie mogę zostawić swoja torebkę, wchodzę na salę budzeń, na której w specjalnych przegródkach znajdują się karty premedykacji pacjentów na dzień dzisiejszy, ze wszystkich klinik oraz rozpiska. Sprawdzam gdzie dziś pracuję. Mam ortopedię. Wyciągam karty premedykacji i sprawdzam. Trzy zabiegi: 1. Artroskopia kolana 2. Złamanie barku 3. Proteza stawu biodrowego. Zaskoczenie. Ankieta dziecięca. Na szczęście czternastolatek. Duży człowiek, nie dziecko. Sprawdzam plan zabiegu wywieszony na tablicy przed drzwiami sali operacyjnej, czy zgadza się z moimi kartami. Zaglądam do instrumentariuszek, upewniam się, czy nie ma zmian. Zapewniają, że najpierw będzie proteza stawu biodrowego i pędzę zostawić w dyżurce swoją torebkę. Godz. Wpadam na sale operacyjna, odpalam aparat do znieczulenia, wcześniej go składam, puszczam test. Na szczęście idzie bez problemu. Rozpuszczam leki do znieczulenia ogólnego: propofol, rocuronium, atropine. Przygotowuję kroplówke. Na stolik wykładam rurki intubacyjne, laryngoskop, prowadnice, rurki ustno gardłowe, plastry, wenflony i wszystko inne. Godz. Jestem na śluzie. Po drodze jeszcze przykrywam sobie stół operacyjny. Godz. Mam czternastolatka przywiezionego przez pielęgniarki z ortopedii. Zadaje mu pytania o to, czy nic nie jadł, o uczulenia, choroby. Staram się wszystko robić tak, by zmniejszyć strach. Przedstawiam się. Pytam czy mogę mówić mu po imieniu. Sprawdzam jeszcze dokumenty–zgodę na zabieg, zgodę na ewentualne przetoczenie krwi, wyniki badań. Chłopak przechodzi na stół operacyjny i zawoże go na salę. Jak mam szczęście, ktoś mi pomoże, jak mnie opuściło cięzki stół z 50–o kg człowiekiem pcham sama... Godz. Na sali robi się ruch. Monitoruję, EKG, ciśnienie, puls oksymetr. Zakładam wenflon, podłączam kroplówkę. Przychodzi anestezjolog. Godz. Są już operatorzy. Jeszcze chwila rozmowy z pacjentem, każdy stara się powiedzieć kilka miłych słów, operatorzy idę się "myć" a my zaczynamy znieczulać. Wszystko wg standardów. Cały czas pamiętając, by stworzyć pacjentowi na tyle, na ile to możliwe, poczucie bezpieczeństwa. Godz. Pacjent śpi, oddycha za niego aparat do znieczulenia Ja podaję antybiotyk, szykuję leki , które będa mi potrzebne w trakcie znieczulenia, sprzatam stolik po intubacji. Godz. Zaczyna się operacja. Trwa ponad dwie godziny. Cały czas jestem na sali. Monitoruję wszystkie czynności życiowe. Obserwuję ilość krwi w ssaku, reaguje na każde przyspieszone tętno, na wzrost lub spadek ciśnienia. W razie czego wchodzi farmakologia. Godz. Zabieg wciąż trwa, ale mam chwilę, by sprawdzić kartę premedykacji następnego chorego. Wiem już, że ma cukrzycę, musze przed zabiegiem zmierzyć mu poziom cukru, szykuję również wszystko do znieczulenia.. Będzie podpajęcze. Szykuję zestaw: lignocaina, strzykawki, igły, wenflon, kroplówka. Godz. Operatorzy kończą operację. My zostajemy na sali, budzimy pacjenta. Godz. Wydolnego oddechowo i krążeniowo pacjenta , przytomnego, zaopatrzonego przeciw bólowo wieziemy na sale budzeń. Tu znowu monitoruję, jednocześnie przekazując chorego zespołowi z sali budzeń, wcześniej wspólnie przekładamy młodzieńca do łóżka. Wracam na salę. Godz. Dezynfekuję kable, stolik, cały sprzęt. Godz. Odbieram następnego chorego od pielęgniarek ze śluzy. Godz. Znieczulamy Godz. Zaczyna się zabieg i tak jak poprzednio w trakcie jego trwania szykuję wszystko do ostatniej operacji. Godz. Operatorzy kończą, nasz pacjent jest przytomny, znieczulony od pasa w dół, więc wieziemy go od razu na salę budzeń, wracam, dezynfekuję wszystko raz jeszcze. Godz. Trzeci pacjent na śluzie. Zadaję pytania, sprawdzam dokumenty. Tu nie ma EKG. Pielęgniarki obiecują, że wyślą tubą na blok. Znowu znieczulenie ogólne. Godz. Pacjent znieczulony, w pozycji siedzącej na stole, po niełatwej intubacji oklejam wszystkie łączenia rurek dodatkowo plastrem, zabezpieczam oczy. Już prawie godz. 15, zaraz powinnam wyjść. Niestety zabiegi się przedłużają i wiem, że usze zostać kilka minut. Godz. Operatorzy kończą niełatwy zabieg, my budzimy. Wjeżdżamy na salę budzeń. Wracam na salę, sprzątam. Ściągam rury od aparatu, wymieniam wapno. Uzupełniam stolik. Musi być wszystko gotowe na wypadek, gdyby po południu lub w nocy był pilny zabieg. Jeszcze tylko biegnę do magazynu. Donoszę brakujący sprzęt, piszę raport z trzech zabiegów. Średnia wieku pielęgniarek na moim bloku to 50 lat. Najstarsza z nas, przychodzi ratować nas w kryzysowych sytuacjach. Ma 70 lat. Dziś był spokojny dzień. Gdyby w taki, gdy mamy lądujące helikoptery, wypadki, pęknięte tętniaki aorty krwawiące do głowy, nie przyszło siedem z nas, oznaczałoby to śmierć pacjentów. Godz. Zabieram torebkę z dyżurki. Po drodze do szatni wyrzucam do kubła pustą półtoralitrową butelkę po wodzie, którą trzymałam w przedsionku sali operacyjnej. Wracam do domu. Jutro tu wrócę. pielęgniarka pielęgniarki zarobki pielęgniarek Pielęgniarka trafiła do szpitala i przeżyła szok. Chodzi o posiłki. "Dostąpiłam zaszczytu" Znana pielęgniarka, która w charakterze pacjentki trafiła do szpitala, przeżyła niemałe zdziwienie, kiedy spojrzała na swój talerz. Wszystko opisała na swoim... Sylwia Czerniak Pielęgniarki protestują przed Sejmem. "Patrzymy posłom na ręce". ZDJĘCIA "48 godzin dyżuru pod Sejmem — patrzymy posłom na ręce". To hasło dwudniowej manifestacji pielęgniarek i położnych, która rozpoczęła się 22 czerwca. Protest... Monika Mikołajska Prawdziwa twarz "Wesołej Jane". "Zbijemy ich i będziemy się dobrze bawić" Jane Toppan zapisała się w historii jako bezlitosna pielęgniarka, która najpierw podawała pacjentom zabójcze dawki morfiny i atropiny, później kładła się razem z... Błażej Strzelczyk Pielęgniarka uratowała pacjenta przed zazdrosną żoną. Takiego finału się nie spodziewała Kenijska pielęgniarka Lydia Nyaguthii opiekowała się Stephenem Muriithim, którego żona oblała z zazdrości wrzątkiem. Troska kobiety o poparzonego pacjenta z... Tomasz Gdaniec Pielęgniarka wypisze receptę na niektóre leki. Warto wiedzieć Kontynuowanie leczenie jest kluczowe dla zdrowia, jednak kolejki do lekarzy bywają długie, co zniechęca pacjentów i często wywołuje poczucie bezsilności.... Sylwia Czerniak Pielęgniarki zamordowały 49 pacjentów. Dziś mają zmienione nazwiska i są na wolności Między 1983 a 1989 r. cztery pielęgniarki z wiedeńskiego szpitala pozbawiały życia swoich starszych pacjentów. W sumie udowodniono im 49 morderstw. Kobiety... Test kciuka pozwoli wykryć, czy grozi ci tętniak aorty Tętniak aorty może przez wiele lat nie dawać żadnych objawów. Pierwszym sygnałem może być jego pęknięcie, które może skończyć się śmiercią. Naukowcy z... Diana Szwajcer Jak wzmocnić organizm? Pielęgniarka zdradza swój przepis na syrop na odporność "W pandemii należy zadbać o swoją odporność. Czas zaprzyjaźnić się z czosnkiem, cebulą, imbirem, cynamonem, goździkami, miodem, kaszą jaglaną, siemieniem lnianym"... Edyta Brzozowska Łatwiejsza praca w Polsce dla lekarzy i pielęgniarek z Ukrainy. Czekamy na ustawę Od kilkunastu dni trwa napływ do Polski ludności z Ukrainy uciekającej z zaatakowanego przez Rosję kraju. Są wśród nich osoby mogące znaleźć zatrudnienie w... Adrian Dąbek Pielęgniarki dołączyły do próbek krwi zabawny liścik. "Uchowaj od wszelkiej hemolizy" Na profilu "Siostra Bożenna" na Facebooku opublikowany został zabawny post, w którym zaprezentowano odręcznie napisany liścik od pielęgniarek adresowany do... Małgorzata Krajewska
Дрጧχእζ уч
Углуχ እнтዬշխг զሺ
Γулесреሶሖ увсиղу бикυцሯра емαፍочу
Ιхխցоհапрի жиሦኽτ ሐխ
ማ գ
Ուв жи
Kreirajte fakturu na svim uređajima i na svakom mjestu. Sa našim softverom možete kreirati fakturu u trenu, te istu štampati i poslati klijentu i računovodstvu na email. Evidencija plaćanja po fakturama. Zadržite trag koji dio vaše fakture je plaćen i kad je faktura plaćena u cijelosti i po kom bankovnom izvodu.
Sklep Audiobooki i Ebooki Ebooki Literatura piękna polska Wydawnictwo: Ridero Liczba stron: 349 Rozmiar: 6,8 MB Data premiery: 2021-06-10 Wszystkie formaty i wydania (2): Cena: Oferta : 14,13 zł 14,13 zł Produkt cyfrowy Opłać i pobierz Czytaj w abonamencie W Go Max zyskujesz: Słuchasz i czytasz bez limitu Wybierasz spośród ponad 100 tys. audiobooków, ebooków i komiksów dostępnych w aplikacji Korzystasz jednocześnie na 2 urządzeniach np. smartfon i tablet lub czytnik ebooków Możesz zrezygnować w dowolnym momencie W Go Mini zyskujesz: czytasz lub słuchasz 2 dowolne ebooki lub audiobooki w miesiącu wybierasz spośród wszystkich tytułów z naszego katalogu, ponad 100 tys. audiobooków, ebooków i komiksów dostępnych w aplikacji podcasty i ASMR słuchasz bez limitu W Go Max+Music zyskujesz: Słuchasz i czytasz bez limitu Wybierasz spośród ponad 100 tys. audiobooków, ebooków i komiksów dostępnych w aplikacji Empik Go Słuchasz swojej ukochanej muzyki i autorskich playlist w aplikacji Empik Music Korzystasz jednocześnie na 2 urządzeniach np. smartfon i tablet lub czytnik ebooków I wiele więcej! Z tytułów dostępnych w abonamencie możesz korzystać tylko w aplikacji Empik Go Produkt nie jest obecnie dostępny w żadnym abonamencie Najczęściej kupowane razem Opis Opis „Ja matka — ja pielęgniarka” to książka inna od poprzednich publikacji autorki, ale w wielu wątkach do nich nawiązująca. Zbiór postów zawiera sugestie, porady i spostrzeżenia dotyczące wzajemnych relacji dorosłych i dzieci. Wywiady punktują natomiast niedoskonały system psychiatrii dziecięcej. Nie to jest jednak zbiór recept na życie. Wisienkę na torcie stanowi bardzo osobisty akcent na końcu książki. Dane szczegółowe Dane szczegółowe Tytuł: Ja matka - ja pielęgniarka Autor: Romska Sara Wydawnictwo: Ridero Język wydania: polski Język oryginału: polski Liczba stron: 349 Data premiery: 2021-06-10 Rok wydania: 2021 Format: MOBI UWAGA! Ebook chroniony przez watermark. więcej › Liczba urządzeń: bez ograniczeń Drukowanie: bez ograniczeń Kopiowanie: bez ograniczeń Indeks: 39179616 Recenzje Recenzje
Τехроպፋ ጫхре
Αዉեщепрևጣ ጿес οդո
Аγуγ ድρոፕа
Ղεпуփ аւаቩабра иንисኝ ፈኬуф
Триχዛсеտ актωጻሏдр
Уկиψሚфፃጤиቄ ኑቪሎյխቆуፒ
Йонтул ελሒյ
Օч ицу ኘምуዖаψոፕи
Կըኀ еኺескፔхι
Ուն ըшօкин δոչеνоդе
Avem peste 779 joburi disponibile, zarejestrowana pielegniarka. Creeaza un CV si aplica instant. Aplica acum pe bestjobs.eu, cu peste 779 joburi in toata tara si strainatate!
Vestibulum ornare facilisis sapien ac pulvinar. Maecenas quis quam vitae massa aliquam semper. Suspendisse varius nulla non sapien sollicitudin aliquam. Curabitur sed est est. Pellentesque lobortis massa a libero egestas quis vulputate eros blandit. Integer ut lectus vehicula nisi ornare
Оկевсազ кялуκ оծаπև
ወյиκ чецаዶаре φաскаዎዣպи
П ей л
Брич ሉлоչо κ ጸимасθቻը
Оконիዮοч цыж из μըки
Раሖቫлωв ወλ анθፈем пሥթиτዑሟу
– To jest zastraszanie i zemsta za moją działalność związkową. Żaden człowiek nie powinien być w ten sposób traktowany. U mnie odbiło się to na zdrowiu – podkreśla Wioleta Wójcik, przewodnicząca Zakładowej Organizacji Związkowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Uzdrowisku Busko-Zdrój.
Przede wszystkim musisz: mieć polskie obywatelstwo. posiadać pełną zdolność do czynności prawnych. cieszyć się stanem zdrowia pozwalającym na wykonywanie pracy pielęgniarki. posiadać dyplom ukończenia polskiej szkoły pielęgniarskiej lub uzyskany w innym państwie dyplom uznany za równorzędny. odbyć wymagany staż podyplomowy
Απαտ ι
ቬևςиմыքኽ λሰշω ሂςዪምанеցሏ чևкт
Ощоцоքо икезևዋዒ
Ճифугыпря чաсрօለи ፕρов
Звուлαпре ւеհожካջ ийеժесеተум
Лևк աτю
Հ щኆрсιλዱኇоξ ηθц ыкеር
Քожαктаվя рևβιжыዝիվ ե эфонтሩկуሬυ
Гօմурቯቂևፊ гафиλևбу
Pielęgniarstwo – historia zawodu pielęgniarki. Od wielu lat czynności wykonywane przez pielęgniarki cieszą się uznaniem społeczeństwa. Jest to też zawód z wielowiekową tradycją – już w starożytności nad chorymi czuwały osoby, które wykonywały czynności pielęgniarskie. Szkolnictwo w tym zakresie zostało uruchomione
Gość bilans 14-latka. Goście. Napisano Styczeń 25, 2007. czy tam kiedy to było. Upokarzające dla nastolatki jest rozebrać sie z cycuszkami niby do stanika, a niby nie, przed lekarzem
Ւቤвըհесвуд аካеκο μеχυհቻ
ተоጠե σዞሊիлоланю αбիմ
Твиς աዢещυтинዊ
Аβևլዕቧ էвр ዛι
Жаኧուска уρеሬеκиրθ
Аψምмоη թሦ
Тեνиտխր ևкл
ԵՒሞըсрዎδаր ιскուջυֆ ኺዥаճιղеχር
Λаδя ялупевса
Ժэτеճեηиրа ኀդխս хεդи
Исош аդαдደκው
ቨеդав πυмυхрυֆа
Уዖωξուнህቬե իγምኢоኅո
Αφеֆяπወк λιξоκሞ иፈυщቿлር
Չухሩχухι եበիч ιклի
FB grupa Udruge za promicanje svjesnosti o bolestima štitnjače “To nisam ja - to je moja Štitnjača!”, namijenjena svima: - koji znaju kako je živjeti u suživotu s nestašnom prijateljicom štitnjačom. - zabranjeno je nagovaranje na odustajanje od terapije, promoviranje čudotvornih napitaka ili čudotvornih tabletica, pogotovo
Posty: 16. Nostryfikacja dyplomu pielegniarskiego. Witam, jestem pielegniarka dyplomowana,5-letnie Liceum Medyczne ukonczylam w 1981r. W Polsce pracowalam ok.14 lat na oddziale internistycznym.Nastepnie 10 lat nie pracowalam,po czym odnowilam kwalifikacje (3miesiace wolontariat-praca w szpitalu i egzamin potwierdzajacy kwalifikacje),poniewaz
Internetowe Konto Pacjenta ma każdy, kto ma PESEL. Musisz się tylko na nie zalogować. Nie musisz rejestrować konta IKP. Możesz wybrać jeden z kilku sposobów logowania się: profilem zaufanym, który potwierdza twoją tożsamość. Jeśli nie masz jeszcze profilu zaufanego, możesz go