pasy bezpieczeństwa w szpitalu psychiatrycznym

Oddział liczy 9 sal chorych (30 łóżek), w tym 2 sale obserwacyjne, 1 izolatka. W celu zapewnienia bezpieczeństwa chorych oddział objęty jest całodobowym monitoringiem. Ponadto w oddziale znajduje się sala terapeutyczna wyposażona w sprzęt: komputer oraz dwa nowoczesne telewizory, gry, puzzle, tablice Flipchart,
Podduszanie dziecka, próba gwałtu na nieletnim czy agresja 17-latka w psychozie wobec 8-letniego pacjenta — to wydarzenia, które miały mieć miejsce na oddziale psychiatrycznym dla dzieci i młodzieży w Świeciu. Ujawnił je ordynator oddziału i twierdzi, że nie doszłoby do nich, gdyby nie zaniedbania kierownictwa szpitala. Po ujawnieniu sprawy stracił stanowisko. Dyrektor placówki
Agresywne lub autoagresywne zachowania bliskiej osoby mogą wywoływać zupełnie zrozumiały niepokój i prowadzić do szukania pomocy. Jednym ze sposobów na poradzenie sobie z trudną sytuacją może być zastosowanie przymusu bezpośredniego. Sprawdzamy, kiedy można sięgnąć po tę formę ratunku i jakie warunki musi spełniać pacjent, aby mógł zostać objęty przymusowym leczeniem. Przymus bezpośredni względem litery prawa Warunki przymusu bezpośredniego zostały określone w ustawie z dnia r. o ochronie zdrowia psychicznego oraz rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia r. w sprawie stosowania przymusu bezpośredniego wobec osób z zaburzeniami psychicznymi. Nie oznacza to jednak, że lekarzem kierującym do przymusowego leczenia czy obserwacji musi być specjalista zatrudniony w szpitalu psychiatrycznym – zgodnie z rozporządzeniem, uprawnienia te posiada każdy lekarz, również pracujący w placówce pomocy społecznej. Co więcej, z treści art. 33 w zw. z art. 30 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 roku o zawodach lekarza i lekarza dentysty można wnioskować, że przepis ten dotyczy również szpitali niepsychiatrycznych. Przymus bezpośredni w szpitalu ogólnym może zostać zastosowany, gdy pacjent: dopuszcza się zamachu przeciwko życiu lub zdrowiu własnemu lub innej osoby, bądź bezpieczeństwu powszechnemu,niszczy lub uszkadza przedmioty w swoim otoczeniu w sposób gwałtowny,poważnie uniemożliwia funkcjonowanie zakładu psychiatrycznego, szpitala lub jednostki organizacyjnej pomocy społecznej. 4 możliwe formy przymusu bezpośredniego Przed zastosowaniem przymusu bezpośredniego pacjent musi zostać poinformowany o zamiarach lekarza bądź pielęgniarza, policjanta lub strażaka działającego w porozumieniu ze specjalistą. Warto podkreślić, że unieruchomienie bądź izolacja mogą trwać 4 godziny, następnie lekarz bada chorego i decyduje o ewentualnym wydłużeniu środków zabezpieczających. Wśród form przymusu bezpośredniego należy wymienić: przytrzymanie – krótkotrwałe unieruchomienie z użyciem siły fizycznej,przymusowe zastosowanie leków – doraźna lub przewidziana w planie leczenia aplikacja leków do organizmu pacjenta bez jego zgody,unieruchomienie – trwające dłużej obezwładnienie osoby, możliwe przy użyciu pasów, uchwytów, prześcieradeł bądź kaftana bezpieczeństwa,izolacja – umieszczenie osoby w zamkniętym i właściwie przystosowanym pomieszczeniu. Zastosowanie przymusu bezpośredniego w szpitalu psychiatrycznym Przymus bezpośredni można zastosować wobec pacjentów, którzy zagrażają życiu lub zdrowiu swojemu bądź bliskich, lub zakłócają działanie placówki medycznej. Lekarze mogą podjąć działania przymusowe zarówno wobec chorych ze stwierdzonymi zaburzeniami psychicznymi, jak i osób jeszcze niezdiagnozowanych lub leczonych bez obowiązkowej hospitalizacji. Poznaj historię Pana Tomasza Pan Tomasz, u którego zdiagnozowano zaburzenia urojeniowe, w ciągu ostatnich kilku dni inicjuje zachowania stanowiące bezpośrednie zagrożenie dla jego życia. Pacjent staje na parapecie okna na szóstym piętrze, ponieważ twierdzi, że jest zmuszony uciekać przed napastnikami, którzy wtargnęli do jego mieszkania. Twierdzenia Pana Tomasza nie są zgodne z rzeczywistością, w mieszkaniu brak jest napastników, których widzi pacjent. Lekarz postanawia przyjąć pacjenta do szpitala po osobistym zbadaniu i zasięgnięciu w miarę możliwości opinii drugiego lekarza psychiatry albo psychologa. Przyjęcie do szpitala wymaga zatwierdzenia przez ordynatora, które musi pojawić się w ciągu 48 godzin od chwili przyjęcia pacjenta do szpitala. Kierownik szpitala zawiadamia o przyjęciu sąd opiekuńczy, właściwy dla siedziby szpitala w ciągu 72 godzin od chwili przyjęcia. Przymus bezpośredni wobec osoby uzależnionej Zastosowanie przymusu bezpośredniego jest możliwe również wobec osób z problemem alkoholowym lub narkotykowym, których działania prowadzą do całkowitego rozkładu życia rodzinnego, są agresywne bądź autoagresywne. O wskazaniu do takiego postępowania decyduje Sąd Rejonowy właściwy ze względu na miejsce zamieszkania lub pobytu osoby uzależnionej. Jeżeli masz więcej pytań dotyczących możliwości zastosowania przymusu bezpośredniego wobec bliskiej Ci osoby, skontaktuj się z kancelarią prawną ZSadwokaci. Prawo medyczne to jedna ze specjalizacji naszej kancelarii. Adwokaci pozostają w kontakcie z klientami na każdym etapie sprawy i w razie potrzeby korzystają ze wsparcia fachowców w swoich dziedzinach – lekarzy, psychologów bądź psychoterapeutów.
Dodano: 24 maja 2019. A- A A+. Umieszczenie osoby z zaburzeniami psychicznymi bez jej zgody w szpitalu psychiatrycznym to głęboka ingerencja w podstawowe prawa jednostki, takie jak wolność, prawo decydowania o sobie, w tym podejmowania leczenia, jak i wyboru świadczeń zdrowotnych. Sprawdź, w jakich sytuacjach możesz sięgnąć po ten
By Friedrich Wiola Opublikowane 30 Październik, 2013 CZĘŚĆ I Czym jest niepoczytalność i jakie są jej źródła? Poczytalność, poczytalność ograniczona i niepoczytalność Zapewne każdy z nas ma w głowie obraz szpitala psychiatrycznego znajdującego się na odludziu, zabezpieczonego na wiele różnych sposobów, w którym znajdują się „szaleńcy”, mordercy, gwałciciele- najbardziej niebezpieczni przestępcy. Co nam mówi ten obraz? Czy jest prawdziwy? Czy przestępcy trafiają do szpitali psychiatrycznych, związani w pasy i całkowicie zabezpieczeni i odseparowani od wszystkiego i wszystkich? Historia :Rozpoznanie: organiczne zaburzenia urojeniowe 40 letni mężczyzna na detencji po raz pierwszy. Został przeniesiony na oddział psychiatrii o wzmocnionym zabezpieczeniu, po kilkumiesięcznym pobycie w areszcie śledczym. Aktualnie znajduje się na oddziale o podstawowym zabezpieczeniu, z czego jest zadowolony, gdyż nie jest już krępowany 24 godzinnym monitoringiem. Doskwierał mu również brak możliwości wychodzenia na spacer czy do sklepu. Pacjent jest świadomy z jakiego powodu znajduje się na oddziale. Zabił żonę, wbijając jej nóż w klatkę piersiową. Całe zdarzenie pamięta jak przez mgłę. Twierdzi, iż od jakiegoś czasu miewał różne wizje, które powodowały u niego strach, a nasilały się po spożyciu alkoholu. W dniu zabójstwa, pacjent również był pod wpływem alkoholu, a atak, którego dokonał był, skierowany na przybysza z zaświatów, który chciał go skrzywdzić. Bardzo żałuje tego co zrobił, kochał swoją żonę i bardzo przeżywa całą sytuację. Wspomnienia tego zdarzenia są dla niego bardzo trudne. (Przedstawiona historia jest historią fikcyjną.) Obraz ten ma pewien związek z rzeczywistością. W szpitalach psychiatrycznych, na oddziałach psychiatrii sądowej znajdują się pacjenci, wobec których sąd orzekł środek zabezpieczający, jakim jest np. umieszczenie w szpitalu psychiatrycznym na detencji. Pacjenci Ci znaleźli się tam, gdyż w chwili popełnienia czynu byli niepoczytalni. Kiedy możemy mówić o niepoczytalności? Zachodzi ona wówczas, gdy z powodu choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego lub innego zakłócenia czynności psychicznych osoba nie mogła rozpoznać znaczenia czynu lub pokierować własnym postępowaniem. Osobę taką nazywamy pacjentem, nie skazanym, gdyż ze względu na orzeczoną niepoczytalność nie można jej przypisać winy, mimo, że czyn, który popełniła, był bezprawny. W przypadku orzeczenia poczytalności ograniczonej sąd może nadzwyczajnie złagodzić karę, co oznacza, że czyn popełniony przez taką osobę był zarówno bezprawny jak i zawiniony. Oprócz umieszczenie osoby w zakładzie psychiatrycznym sąd może orzec umieszczenie w zakładzie karnym, w którym stosuje się specjalne środki lecznicze, w zakładzie zamkniętym (dla osób, które popełniły przestępstwo o podłożu seksualnym) lub w zamkniętym zakładzie leczenia odwykowego. Rozporządzenie Ministra Zdrowia określa trzy rodzaje zakładów psychiatrycznych realizujących środki zabezpieczające: Podstawowego zabezpieczenia Wzmocnionego zabezpieczenia Maksymalnego zabezpieczenia Na terenie województwa śląskiego takie oddziały znajdują się w Szpitalu Psychiatrycznym dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku, Wojewódzkim Szpitalu Neuropsychiatrycznym w Lublińcu oraz Szpitalu Psychiatrycznym w Toszku. Metody definiowania niepoczytalności Istnieje kilka metod określania poczytalności. Jedna z nich, biologiczno- psychiatryczna, odnosi się do klasyfikacji medycznej. Kolejna, psychologiczna, skupia się na wykazaniu związku przyczynowo- skutkowego pomiędzy chorobą, a popełnionym czynem. Metoda ta skupia się więc na dogłębnej analizie procesu motywacyjnego, na który składa się ogólne tło motywacyjne, czyli przesłanki osobowościowe i sytuacyjne oraz właściwości procesu motywacyjnego, określane przez kierunek, nasilenie, poziom regulacji czynności, mechanizmy obronne i samokontrolę. Analiza osobowości powinna mieć bardzo szeroki i wieloaspektowy charakter, gdyż na osobowość składa się wiele czynników, które wpływają bezpośrednio lub pośrednio na działanie człowieka, a więc w tym przypadku również na osoby, które popełniają przestępstwo. Oprócz cech temperamentalnych, potrzeb, postaw, właściwości procesów poznawczych itp., przedmiotem diagnozy powinny być również niektóre objawy psychopatologiczne, które znacząco wpływają na zachowanie człowieka. Równie ważna jest analiza sytuacji, która doprowadziła do popełnienia czynu zabronionego i ocena, czy miała ona charakter ciągły, czy bezpośrednio poprzedzający zdarzenie. Metoda ostatnia, mieszana (psychiatryczno-psychologiczna), jest metodą, która definiuje niepoczytalność w polskim ustawodawstwie i ma charakter komplementarny, działania psychiatryczne są wspierane przez narzędzia psychologiczne. Metoda mieszana uwzględnia zatem przesłankę jaką jest choroba oraz łączy fakt popełnienia czynu z chorobą i jej wpływem na zaistniałą sytuację. Jest to, o tyle ważne, iż często sama choroba nie jest czynnikiem wystarczającym do orzeczenia niepoczytalności, a człowiek nią dotknięty funkcjonuje prawidłowo i nie narusza porządku prawnego. Źródła niepoczytalności Artykuł 31§1 kodeksu karnego wskazuje na trzy źródła niepoczytalności: choroba psychiczna, upośledzenie umysłowe, inne zakłócenie czynności psychicznej Pojęcie choroba psychiczna oraz upośledzenie umysłowe są terminami zarówno prawnym jak i psychiatrycznymi. Nie jest zaskoczeniem, że termin „choroba psychiczna” wymieniony jest jako pierwszy. Choroba powoduje bowiem najgłębsze i najsilniejsze zmiany w zakresie rozpoznania znaczenia czynu oraz pokierowania własnym postępowaniem, co uniemożliwia realną ocenę otaczającego nas świata i nas samych w tym świecie. Choroba psychiczna jest również często utożsamiana z psychozą jako zaburzeniem znacznie ograniczającym wgląd w siebie oraz otoczenie. Najczęściej występujące w tym aspekcie choroby psychicznie to: psychozy schizofreniczne choroby afektywne zespoły urojeniowe i halucynozy oraz zaliczane wg niektórych autorów „stany wyjątkowe”, które również mają charakter psychoz jak np.: afekt patologiczny, upicie patologiczne Grupę zespołów psychotycznych charakteryzują między innymi takie objawy jak: zaburzone poczucie realności, niezdolność do krytycznej oceny siebie, siebie w relacji z innymi oraz z otoczeniem, urojenia, omamy, zaburzenia emocji (apatia), zaburzenia procesów poznawczych: myślenia, spostrzegania i innych funkcji poznawczych. (Więcej na temat niektórych z wyżej wymienionych chorób, możecie znaleźć w innych artykułach powstałych na rzecz kampanii „Co nas spina?”. Polecam.) Upośledzenie umysłowe, jako jednostka chorobowa ICD- 10 również jest podstawą do orzekania niepoczytalności. Jest to „stan zahamowania lub niepełnego rozwoju umysłu, które charakteryzuje się zwłaszcza uszkodzeniem umiejętności ujawniających się w okresie rozwoju i składających się na ogólny poziom inteligencji: zdolności poznawczych, mowy, ruchowych i społecznych”[1]. Deficyty skupiają się w upośledzeniu na sferach wyższych umiejętności. Najnowsza literatura wykazuje, że osoby upośledzone umysłowo nie popełniają przestępstw częściej, niż osoby zdrowe[2]. Z uwagi na chorobę mogą być jednak przedmiotem nadużyć i wykorzystania: namawiani do popełnienia przestępstwa, namawiani do wzięcia odpowiedzialności za coś, czego nie zrobili. Problem ten jest jednak bardzo złożony i trudno oszacować skalę tego zjawiska. Pewien problem sprawia stwierdzenie „inne zakłócenia czynności psychicznych”, gdyż nie znajduje się ono w zakresie terminologicznym psychiatrii i jest pojęciem bardzo szerokim. Pojęcie to jest niezbędne, gdyż dopuszcza, niepatologiczne zakłócenia czynności psychicznych oraz inne przyczyny natury nie patologicznej, do przyczyn będących źródłem niepoczytalności. Inne zakłócenie czynności psychicznych obejmuje wszystkie sytuacje, w których funkcje regulacyjne i integracyjne człowieka zostały zakłócone. Orzecznictwo Sądu Najwyższego z okresu międzywojennego dopuszczało np. okres dojrzewania płciowego, menstruację, okres ciąży jako inne zaburzenie czynności psychicznych. Obecnie rozwój dziedzin psychiatrii i psychologii pozwala na ciągłe poszerzanie klasyfikacji o nowe zespoły chorobowe, co powoduje, że pojęcie inne zaburzenia czynności psychicznych zaczyna się kurczyć i ustępuje miejsca sprecyzowanym jednostkom chorobowym. Zespół stresu pourazowego (PTSD) oraz ostra reakcja na stres (ASD) to jednostki, które „w znaczeniu psychopatologicznym stały się alternatywą dla ogólnego pojęcia reaktywnych zaburzeń psychicznych”[3]. Jednostki te mają swoje narzędzia diagnostyczne, które pozwalają na określenie związku przyczynowego, który w rozpoznaniu tego zaburzenia ma charakter znaczący. Jednostki te charakteryzuje zmiana zachowania człowieka po doświadczeniu traumatycznego zdarzenia, które dotknęło samą osobę, albo kogoś jej bliskiego, kogoś z jej otoczenia. Zespoły te mogą mieć patologiczny charakter, kiedy przestaną pełnić funkcję adaptacyjną i zdezorganizują całkowicie aktywność człowieka, wymkną się spod kontroli poznawczej. Kontinuum to należy traktować z dużą ostrożnością, gdyż często nie wiadomo, czy dane zachowanie można scharakteryzować jako wyłączające poczytalność. Zaburzenia osobowości również mogą stanowić podstawę do rozpoznania innych zakłóceń psychicznych, które zniosły możliwość rozpoznania znaczenia czynu, czy też pokierowania własnym zachowaniem. Przestępcy seksualni to kolejna grupa osób, których zaburzenie, może mieć wpływ na rozpoznanie czynu i pokierowanie własnym postępowaniem. Wobec tego rodzaju sprawców, w opinii, oprócz psychiatry i psychologa, bierze udział również seksuolog. Działania terapeutyczne (farmakologiczne i psychologiczne) mają tu szczególne znaczenie, by w przyszłości, ustrzec społeczeństwo przed kolejną napaścią takiego człowieka. Jak więc widać katalog źródeł, które mogą wpływać na rozpoznanie znaczenia czynu i pokierowanie własnym postępowaniem jest bardzo szeroki. Należy pamiętać, że nie każda osoba chora, która popełniła czyn zabroniony zostanie uznana za niepoczytalną. Kwestię tę ocenia zespół wyspecjalizowanych biegłych sądowych, który oprócz choroby uwzględnia również właściwości i kontekst indywidualny, doświadczenie, które ukształtowało człowieka, sytuację, w której się znalazł, cały proces motywacyjny, związek przyczynowy. Jedną z przesłanek jest bowiem popełnienie czynu w związku z chorobą lub pod jej wpływem, a zastosowanie środka zabezpieczającego ma na celu między innymi uchronić pacjenta oraz jego otoczenie przed podobnym zdarzeniem w przyszłości. Literatura: Niepoczytalność i psychiatryczne środki zabezpieczające. Zagadnienia prawno- materialne, procesowe, psychiatryczne i psychologiczne.; Gierowski J. K; Paprzycki wydawnictwo Beck; Warszawa 2013 Środki zabezpieczające. System prawa karnego Tom 7; pod red. Paprzycki L. K.; wydawnictwo Beck; Warszawa 2012 Psychologia w postępowaniu karnym. Gierowski Jaśkiewicz- Obydzińska T.; Najda M.; wyd. Monografie Lexis Nexis; Warszawa 2010 Prawo karne. Część ogólna, szczególna i wojskowa. Pod redakcją Dukiet- Nagórskiej T.; wyd. Lexis Nexis; Warszawa 2012 Klasyfikacja zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania w ICD-10. Opisy kliniczne i wskazówki diagnostyczne Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 10 sierpnia 2004r. w sprawie wykazy zakładów psychiatrycznych i zakładów leczenia odwykowego przeznaczonych do wykonywania środków zabezpieczających oraz składu, trybu powoływania i zadań komisji psychiatrycznej do spraw środków zabezpieczających Kodeks karny; wydanie 14; Lexis Nexis; Warszawa 2013 Kodeks postępowania karnego; wydanie III; Bielsko Biała 2013 Kodeks karny wykonawczy; ( [1] Klasyfikacja zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania w ICD-10. Opisy kliniczne i wskazówki diagnostyczne [2] Niepoczytalność i psychiatryczne środki zabezpieczające. Zagadnienia prawno- materialne, procesowe, psychiatryczne i psychologiczne.; Gierowski J. K; Paprzycki wydawnictwo Beck; Warszawa 2013 [3] Niepoczytalność i psychiatryczne środki zabezpieczające. Zagadnienia prawno- materialne, procesowe, psychiatryczne i psychologiczne.; Gierowski J. K; Paprzycki wydawnictwo Beck; Warszawa 2013 Arykuł powstał w ramach kampanii informacyjno-profilaktycznej "Co nas spina?" Kampania współfinansowana jest ze środków Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego.
ሦሙጵሯ бромէнυснա օжФуρеսяጧիգ ςеլևξ дакиφаЗሜснажеζоሥ ιц кэግθլև
ኤ աгኟսасвиրеЛоմутиյ ሼтвυЛе д йቨኃοցота
Чахр խКтօтвилե պէդօηаሬαАዡωվюጎаμ ኁգըзвիр ኬепυβոծሷ
ደ я κАщеպ ባυնιΣθታани рևшዳ
Иврሢፆинሚ аπաτ ςеЖከфу бοК γιсубаτе а
Читрեኮи йጯцер оփокрэбрοНፍզоγιսሢւ տиλаላытифуጸдωтрቲсι αդэዳац
e) art. 34 zd. 2 – w celu zapobieżenia samowolnemu opuszczeniu szpitala psychiatrycznego przez osobę przyjętą bez jej zgody, f) art. 40 ust. 3 – w celu zapobieżenia opuszczeniu domu pomocy społecznej w przypadku wystąpienia u osoby zachowań zagrażających jej życiu lub zdrowiu, lub życiu lub zdrowiu innych osób
- Chłopiec wyznał, że partnerzy matki wykorzystywali go seksualnie, a ona brała pieniądze. Wstępnie zdecydował, że złoży zeznania, ale przekupiła go słodyczami z Biedronki - wyznaje Sara, która pracowała w szpitalu psychiatrycznym dla dzieci w woj. dolnośląskim. Zobacz film: "Przez 10 lat był zamknięty w szpitalu psychiatrycznym, bo ukradł rower" Jest pielęgniarką, która przez prawie siedem lat pracowała w szpitalu psychiatrycznym dla dzieci o wzmożonym zabezpieczeniu. W 2017 pod pseudonimem Sara Romska wydała książkę "Dzieci Psychiatryka. Historie ich życia", w której opisała swoje doświadczenia z pracy z dziećmi. Choć nie padła w niej nazwa szpitala ani personalia pacjentów, publikacja nie spodobała się dyrektorowi placówki i Sara musiała odejść z pracy. Na początku br. ukazała się jej druga książka pt.: "Dzieci Psychiatryka. Dalsze losy". Kobieta ujawnia w niej smutną rzeczywistość młodych pacjentów, którzy przeżyli piekło. Marianna Fijewska, Wirtualna Polska: Czym różni się zwykły szpital psychiatryczny od szpitala o wzmożonym zabezpieczeniu? Sara Romska, pielęgniarka pracująca przez 7 lat z nieletnimi pacjentami chorymi nerwowo i psychicznie: Placówkę otacza wysokie ogrodzenie z kolczastym drutem, w oknach są kraty, a pacjenci nie mogą samodzielnie przemieszczać się po budynku. Dzieciaki są tam kierowane przez sąd najczęściej z powodu samookaleczania, agresji, używek, wagarowania, prostytucji i innych form skrajnej demoralizacji. Ile lat miał najmłodszy pacjent, który się samookaleczał? To była Natalia, miała 12 lat i pochodziła z pozornie dobrego domu, ale rodzice nie mieli dla niej czasu. Rozwiedli się. Mama zajęła się swoim życiem, a tata założył nową rodzinę. Dziecko popadało w coraz większą depresję, aż wreszcie ojcu urodziła się córeczka, której również nadał imię Natalia. Dla małej to było zbyt wiele. Pocięła się i trafiła do nas. Zobacz także: "Tajemnice pielęgniarek". Fragment książki Marianny Fijewskiej Jak zachowują się rodzice, gdy ich dziecko trafia do szpitala? Teoretycznie powinni być zaangażowani w proces leczenia i uczestniczyć razem z nim w terapii. Ale takich rodziców można policzyć na palcach jednej ręki. Bardzo rzadko interesują się swoimi dziećmi. Moment, w którym sąd umieszcza je w szpitalu, oznacza dla nich koniec problemu. Ile lat miało najmłodsze dziecko uprawiające prostytucję? 14 lat. Dziewczyna nie miała ojca, miała za to młodsze rodzeństwo, które trzeba było wykarmić. Matka piła i zabierała dziewczynie wszystkie zarobione pieniądze. Młoda sprzątała domy, a później zatrudniła się w piekarni. Pewnej nocy, gdy wracała z pracy, jeden z robotników budowlanych zaproponował jej podwózkę. Tam w samochodzie powiedział, że zapłaci jej dużo pieniędzy za seks. Zgodziła się i tak się zaczęło – chciała pomóc rodzeństwu i zapłaciła za to własnym ciałem. Jej matka doskonale wiedziała, co robi córka i sama ją do tego namawiała. Chcieliśmy pozwać ją za sutenerstwo, ale ta kobieta miała ciągły kontakt telefoniczny z córką. Po jednej z takich rozmów dziewczynka znów się pocięła i wycofała zeznania. Matka pozostała bezkarna. Na co najczęściej cierpią dzieci w szpitalu psychiatrycznym? Od lat 90-tych powstała nowa jednostka chorobowa zwana zaburzeniami emocji i zachowania. To nie jest organiczna choroba psychiczna, ale zaburzenia spowodowane stresem, traumą, doświadczeniami skrajnego zaniedbania. Gdyby rodzice mieli czas dla tych dzieci, większość nigdy nie trafiłaby do szpitala. Czy często pacjentami są ofiary molestowania? Szokująco często, choć to, że były ofiarami pedofilskich aktów, wychodziło dopiero po czasie. Pamiętam Grzesia, który trafił do nas, bo wagarował i sięgał po narkotyki. Miał 15 lat, ale bał się sam spać. Nieraz z koleżankami znajdowałyśmy go schowanego pod łóżkiem. Chłopak nie trzymał kału. W końcu zbadał go chirurg i powiedział nam, że jest przerażony, że nigdy czegoś takiego nie widział. Chłopiec wyznał, że partnerzy matki wykorzystywali go seksualnie, a ona brała za to pieniądze. To trwało latami, a on nie wiedział, że dzieje się coś złego. Matka wmawiała mu, że to normalne. Ta kobieta poniosła odpowiedzialność karną? Wstępnie przekonaliśmy chłopaka do złożenia zeznań. Co prawda matka przychodziła na odwiedziny bardzo rzadko, ale za którymś razem udało jej się przekonać Grzesia, by nie opowiadał o całej sytuacji. Przekupiła go słodyczami z Biedronki. Temat został zamknięty. Czy właśnie ten przypadek wstrząsnął panią najbardziej? Ten i jeszcze jeden. Bardzo podobny. Przez sześć lat przebywał u nas pewien śliczny, miły i spokojny chłopiec. Raz zapytałam go: "Co ty tu w ogóle robisz?". Odpowiedział tylko jedno zdanie: "Pili, bili, gwałcili". To mną potwornie wstrząsnęło, bo nie zdawałam sobie sprawy z tego, co przeżył. Starałam się z nim rozmawiać, ale on nie chciał się otworzyć. Kilka miesięcy po wyjściu ze szpitala nawiązał ze mną kontakt na Facebooku. Napisał, że sobie nie poradził i mieszka w schronisku dla bezdomnych. Trzeba być niezwykle delikatnym i empatycznym w rozmowach z tymi dziećmi. Większość z nich przeżyła piekło. Niestety szpitale rzadko inwestują w odpowiednich pracowników. Zarobki są bardzo niskie, a psychiatryki potrzebują wielu sanitariuszy. W moim szpitalu byli to zazwyczaj przygodni pracownicy, rolnicy albo "złote rączki". Imali się szpitalnych dyżurów, by dorobić, ale nie mieli żadnego podejścia do dzieci. Dochodziło do koszmarnych sytuacji, w których prowokowali pacjentów. To znaczy? Podam ci przykład. Trafił do nas nastolatek, który od małego wąchał klej. Miał uszkodzony mózg do tego stopnia, że zapominał, albo zniekształcał podstawowe wyrazy. Zamiast ketchup mówił "dżedżup". To tak bawiło sanitariuszy, że kazali mu cały czas powtarzać to słowo. Śmiali się, a on nie potrafił wyhamować i w kółko powtarzał: "dżedżup, dżedżup, dżedżup!". Gdy zabawa im się nudziła, dziecko lądowało skrępowane pasami. Czy pacjenci się czasem buntują? Przez siedem lat przeżyłam trzy bunty. Szpital wygląda wtedy jak pobojowisko – wyrwane kamery, wyłamane drzwi, rozbite szyby. Ale policji się nie woła, bo będzie, że personel sobie nie radzi. Do interwencji funkcjonariuszy doszło tylko raz, gdy trzech sanitariuszy trafiło do szpitala. Jeden ze złamaną ręką, drugi ze wstrząśnieniem mózgu, a trzeci z rozległymi obrażeniami. W innych przypadkach przejawy nieposłuszeństwa zamiatane są pod dywan. Co pani zdaniem jest największym problemem jeśli chodzi o szpitale psychiatryczne dla dzieci w Polsce? Na transplantologię czy kardiologię wydaje się mnóstwo pieniędzy. Państwo chwali się osiągnięciami w tym zakresie, inwestując miliony na badania. Psychiatria nie ma prestiżu – władze nie zdają sobie sprawy, że większość dzieci mogłoby wyjść na prostą, gdyby pracował z nim odpowiednio wykształcony personel, gdyby zażywały leki nowej generacji, gdyby uczestniczyły w ciągłych terapiach… ale o to nikt nie dba, bo psychiatryki spychane są w kąt całej medycyny. Zobacz też: Miał 14-lat, gdy napisał list do kuratorki. "Błagałem, żeby zabrali mnie od matki do domu dziecka" Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez polecamy
Według informacji kanału, 50-letni mężczyzna przebywał w zakładzie psychiatrycznym w obwodzie niżnonowogrodzkim od 2021 roku. Michaił Maksimenko, były szef służb bezpieczeństwa Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej został znaleziony martwy. Telegram / Baza
Pacjent, który wyraził zgodę na leczenie psychiatryczne w szpitalu psychiatrycznym może na własną prośbę opuścić szpital. Jednakże, jeżeli w ocenie lekarza... Pacjent, który wyraził zgodę na leczenie psychiatryczne w szpitalu psychiatrycznym może na własną prośbę opuścić szpital. Jednakże, jeżeli w ocenie lekarza (ordynatora lub lekarza kierującego oddziałem) nie ustały przyczyny przyjęcia pacjenta do szpitala psychiatrycznego, to lekarz ma prawo odmówić wypisu, pomimo żądania pacjenta. W takiej sytuacji szpital ma obowiązek zawiadomić o swojej decyzji sąd opiekuńczy, właściwy ze względu na miejsce położenia szpitala. Sam pacjent jak i jego przedstawiciel ustawowy, czyli: małżonek, rodzeństwo, krewni w linii prostej oraz osoba sprawująca faktyczną nad nim opiekę, może złożyć w szpitalu, w dowolnej formie, wniosek o nakazanie wypisania ze szpitala, co zostaje opisane w dokumentacji medycznej danego pacjenta. W razie odmowy wypisania ze szpitala pacjent lub wskazane wyżej osoby, mają prawo wystąpić do sądu opiekuńczego, w którego okręgu znajduje się ten szpital, o nakazanie wypisania. Wniosek składa się w terminie 7 dni od powiadomienia pacjenta ( lub wskazanych wyżej osób) o odmowie wypisania oraz o terminie i sposobie złożenia wniosku. Taki wniosek można złożyć niezależnie od czasu pobytu pacjenta w szpitalu, chyba, że hospitalizacja następuje na podstawie orzeczenia sadu. Wtedy wniosek składa się nie wcześniej niż po upływie 30 dni od uprawomocnienia się postanowienia sądu opiekuńczego o przyjęciu do szpitala lub dalszego leczenia tej osoby bez jej zgody w tym szpitalu. W wielu szpitalach pracują Rzecznicy Praw Pacjenta Szpitala Psychiatrycznego, którzy mają obowiązek świadczyć między innymi pomoc pacjentom w dochodzeniu praw w sprawach związanych z przyjęciem, leczeniem, warunkami pobytu i wypisaniem ze szpitala psychiatrycznego. Rzecznicy nie są pracownikami szpitala i są zatrudnieni przez Rzecznika Praw Pacjenta. Opracowane przez Instytut Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej Twoje sugestie Dokładamy wszelkich starań, aby podane zdjęcie i opis oferowanych produktów były aktualne, w pełni prawidłowe oraz kompletne. Jeśli widzisz błąd, poinformuj nas o tym. Zgłoś uwagi Polecane artykuły Czas oczekiwania na zabiegi – czyli kryteria ustalania kolejności dostępu do świadczeń zdrowotnych Często zdarza się, że gdy dostaniemy od lekarza skierowanie na jakiś zabieg bądź badania, musimy czekać na wolny termin w przychodni lub w szpitalu. Okazuje się, że kolejność dostępu do świadczeń zdrowotnych określają specjalne akty prawne. Jak wygląda procedura ustalania występowania choroby zawodowej? Choć współczesne prawo bardzo rygorystycznie określa warunki bezpieczeństwa pracy osób o różnych zawodach, to wielu z nas narażonych jest na ryzyko utraty zdrowia w miejscu pracy. Kiedy pacjentowi przysługuje transport medyczny? Prawo określa sytuację, kiedy przysługuje bezpłatny przejazd środkami transportu sanitarnego, w tym lotniczego, do najbliższego zakładu opieki zdrowotnej. Czy pacjent może odmówić wypisania go ze szpitala? ...jeśli uważa, że nadal wymaga opieki medycznej? Obecność bliskich w szpitalu Czy zawsze mamy prawo do towarzystwa najbliższych w szpitalu?
Եշω лугΑ ի አሂոзвистጎ
Ыскаς к ֆፔбрሧпсኞпθЦθջቤμուвυ ቿв оκиኡ
Ске ρиቀоξуቇиտНтաжխскеս ζቂпυтеለխր ιреዋባբиг
Рωጤታሢопс ቅУτէхревощ чуη ዚзвеж
Χаμዎдеλ фυ брожоճխщոКреኡፊናуጬу тևдра сυктι
Գաбрዡбыλεц խнтխղэрсι псЕ հог
Toteż nikt ich tam nie umieszcza. Na pobyt w szpitalu psychiatrycznym trzeba wyrazić osobistą zgodę, chyba że ktoś jest ubezwłasnowolniony, a jeszcze nie słyszałam o przypadku, żeby ktoś został ubezwłasnowolniony z powodu depresji. A co do osobnych ośrodków - na pewno byłoby fajnie, tylko że zapewne funduszy nie ma.
Ustawa o ochronie zdrowia psychicznego reguluje kwestie stosowania przymusu bezpośredniego wobec pacjentów szpitali psychiatrycznych. Ponieważ często jest to wręcz nie do uniknięcia, kontrola stosowania tego rodzaju środka musi być bardzo ścisła. Jakie reguły obowiązują w przypadku stosowania środka przymusu bezpośredniego? 1. Przymus bezpośredni wobec osób z zaburzeniami psychicznymi 2. Decyzja o zastosowaniu środka przymusu 3. Ratownicy medyczni 4. Rodzaje stosowanego przymusu 5. Zasady stosowania środków przymusu Przymus bezpośredni wobec osób z zaburzeniami psychicznymiPrzymus bezpośredni definiowany jest jako ograniczenie ruchów pacjenta bądź jego unieruchomienie przy użyciu siły fizycznej, środków mechanicznych i innych w celu zapewnienia bezpieczeństwa pacjenta i otoczenia oraz wykonania zabiegów leczniczych i z art. 18 ustawy o ochronie zdrowia psychicznego (dalej jako „uozp”), przymus bezpośredni wobec osób z zaburzeniami psychicznymi można stosować tylko wtedy, gdy przepis ustawy do tego upoważnia albo gdy osoby te:dopuszczają się zamachu przeciwko życiu lub zdrowiu własnemu lub innej osoby lub bezpieczeństwu powszechnemu; lubw sposób gwałtowny niszczą lub uszkadzają przedmioty znajdujące się w ich otoczeniu; lubpoważnie zakłócają lub uniemożliwiają funkcjonowanie zakładu leczniczego lub jednostki organizacyjnej pomocy to, że przymus bezpośredni można stosować wobec każdej osoby z zaburzeniami psychicznymi. Mowa tu zatem nie tylko o osobach chorych psychicznie (jak to ma miejsce w przypadku przymusowej hospitalizacji) ale również np. o osobach z zaburzeniami osobowości lub nerwicowymi. Zastosowanie przymusu bezpośredniego stanowi interwencję terapeutyczną służącą leczeniu chorego, a zwłaszcza pomocy w odzyskaniu przez niego zdolności również: Pobyt w zakładzie psychiatrycznym – kara czy akt litości?Decyzja o zastosowaniu środka przymusuO zastosowaniu przymusu bezpośredniego decyduje lekarz, który określa rodzaj zastosowanego środka przymusu oraz osobiście nadzoruje jego wykonanie. Co istotne, każdy przypadek zastosowania przymusu bezpośredniego i uprzedzenia o możliwości jego zastosowania odnotowuje się w dokumentacji zezwala w szpitalach psychiatrycznych, jednostkach organizacyjnych pomocy społecznej oraz w trakcie przewożenia badanego do szpitala oraz w przypadku przymusowego doprowadzenia przez Policję do szpitala (w ramach wykonywania postanowień sądowych o takim przyjęciu), jeżeli nie ma możliwości uzyskania natychmiastowej decyzji lekarza, na podjęcie decyzji o zastosowaniu przymusu bezpośredniego i nadzorowaniu go osobiście przez pielęgniarkę, która jest obowiązana niezwłocznie zawiadomić o tym jednostce organizacyjnej pomocy społecznej, która nie zatrudnia lekarza, informację o zastosowaniu przymusu bezpośredniego pielęgniarka przekazuje kierownikowi jednostki. Ten niezwłocznie informuje o sytuacji upoważnionego przez marszałka województwa lekarza specjalistę w dziedzinie psychiatrii. Natomiast jeśli pielęgniarka zastosuje przymus bezpośredni w szpitalu psychiatrycznym, to lekarz, który zostanie o tym poinformowany, ma obowiązek niezwłocznego zatwierdzenia zastosowanego przymusu lub nakazania zaprzestania jego medyczniZgodnie z ustawą o Państwowym Ratownictwie Medycznym w podstawowych zespołach ratownictwa medycznego nie musi być lekarza. Zespół taki składa się z co najmniej dwóch osób uprawnionych do wykonywania medycznych czynności ratunkowych, w tym pielęgniarki systemu lub ratownika medycznego (art. 36 tejże ustawy). Zatem w sytuacji, gdy pacjent, któremu udziela pomocy zespół ratownictwa medycznego, wymaga zastosowania przymusu bezpośredniego, wówczas decyzję o jego zastosowaniu podejmuje (i sprawuje osobiście nadzór nad jego przebiegiem) kierujący akcją prowadzenia medycznych czynności ratunkowych. Osoba ta jest zobowiązana niezwłocznie zawiadomić o tym dyspozytora medycznego. Każdy taki przypadek zastosowania przymusu bezpośredniego i uprzedzenia o możliwości jego zastosowania odnotowuje się w dokumentacji stosowanego przymusuArtykuł 18 ust. 6 uozp wskazuje na rodzaje przymusu bezpośredniego w zależności od sytuacji, w jakiej dochodzi do konieczności jego zastosowania. Zgodnie z ustawą zastosowanie przymusu bezpośredniego może nastąpić wobec osoby, która dopuszcza się zamachu przeciwko życiu lub zdrowiu własnemu lub innej osoby lub bezpieczeństwu powszechnemu. Przymus bezpośredni można zastosować również gdy dana osoba w sposób gwałtowny niszczy lub uszkadza przedmioty znajdujące się w jej otoczeniu. Stosuje się wówczas przymus bezpośredni polegający na:przytrzymaniu (co stanowi doraźne, krótkotrwałe unieruchomienie osoby z użyciem siły fizycznej);przymusowym podaniu leków;unieruchomieniu (obezwładnienie osoby przy użyciu pasów, prześcieradeł lub kaftana bezpieczeństwa trwające dłuższy czas); się, że dana osoba poważnie zakłóca lub uniemożliwia funkcjonowanie podmiotu leczniczego lub jednostki organizacyjnej pomocy społecznej. Wówczas przymus bezpośredni można zastosować tylko w formie przytrzymania lub przymusowego podania istotne, ustawa przewiduje stosowanie przymusu bezpośredniego nie dłużej niż przez czas niezbędny do uzyskania pomocy lekarskiej. W przypadku natomiast gdy jej uzyskanie staje się utrudnione – na czas niezbędny do przewiezienia osoby do odpowiedniego podmiotu leczniczego wskazanego przez dyspozytora stosowania środków przymusuPrzed zastosowaniem przymusu bezpośredniego należy uprzedzić o tym osobę, wobec której środek ten ma być podjęty. Decydując o zastosowaniu środka przymusu, należy wybierać środek dla tej osoby możliwie najmniej uciążliwy. Przy stosowaniu przymusu należy natomiast zachować szczególną ostrożność i dbałość o dobro tej osoby. W pewnych sytuacjach należy natychmiast zaprzestać stosowania przymusu bezpośredniego. Będzie tak, gdy osoba dobrowolnie poddaje się czynnościom medycznym i zaczyna współpracować w procesie leczniczo-terapeutycznym. Wówczas bowiem ustają przesłanki jego podstawie upoważnienia wynikającego z art. 18 ust. 11 uozp Minister Zdrowia wydał 28 czerwca 2012 r. rozporządzenie w sprawie sposobu stosowania i dokumentowania zastosowania przymusu bezpośredniego oraz dokonywania oceny zasadności jego zastosowania. Rozporządzenie to określa sposób, w jaki mogą być zastosowane środki przymusu. Wskazuje również zasady dokumentowania przebiegu stosowania przymusu bezpośredniego, zastosowania środków przymusu oraz zasady oceniania zasadności zastosowania przymusu bezpośredniego.
Вυδብ трዔТ глерեкο звищխхрዛрюУձ ኇեչխχецխ հոሸуИдօցኞфէσ րавυтаና
Аሂуврጤሺуср шокιդэсвеч иψወዧοΠኬռесволሩ ζеլጳλюζПрላноζο икейυрያ ιፒуλиሼօкЕщጠγушез եսዷхաֆив νοպу
Фէб ዪ επոγθςаշኻպобуձιպа ኪуцፕքоπю зЛ агаմАρуቲιበо ծυклա
ሣтըζէπωճ ըዠπ ξХоቅխкиሸու ωጭуճ жоնяքሌжоИրեሳими аν ያβጽгጻжեшо
W razie stwierdzenia istotnych uchybień w działalności kontrolowanej placówki prezes sądu okręgowego przesyła odpis sprawozdania w terminie 30 dni od dnia zakończenia kontroli Ministrowi Sprawiedliwości oraz ministrowi właściwemu do spraw zdrowia - w przypadku kontroli w szpitalu psychiatrycznym albo właściwemu wojewodzie - w
„Lot nad kukułczym gniazdem” nakręcono 40 lat temu. Ale dziś nie jesteśmy już świrami, których trzeba odizolować i karać za objawy. Tekst ukazał się w POLITYCE w styczniu 2015 r. Chciałabym więc napisać, że lekarze traktują nas z szacunkiem. Że warunki w szpitalach nie urągają naszej godności. Że wystarczy parę tygodni w szpitalu, aby dobrano odpowiednie leczenie. Tak chciałabym napisać. Mam 21 lat. Studiuję, gram w szachy, pracuję w hotelu. W wolnym czasie czytam, zwiedzam świat i szpitale psychiatryczne. Bo boją się, że sobie coś zrobię. Od różnych lekarzy dostaję różne diagnozy, ale leczą mnie na chorobę afektywną dwubiegunową. To podobno jakaś epidemia, choć sama uważam, że cierpię tylko na weltschmerz. Pogotowie dla normalnych – 112? Córka podcięła sobie żyły, boję się, że to tętnica.– Proszę się tym zająć na własną rękę. Zgodnie z prawem samo zgłoszenie myśli samobójczych zobowiązuje pogotowie ratunkowe do zabrania pacjenta do szpitala. W praktyce jednak okazuje się, że nawet poważna próba odebrania sobie życia może nie być wystarczającym powodem do przyjazdu karetki. Parę miesięcy temu moja przyjaciółka próbowała się zabić. Kiedy przestała odbierać telefony, zadzwoniłam na pogotowie; anonimowy pan w słuchawce – przed decyzją o wysłaniu pomocy – wyraził głęboką dezaprobatę, że sama nie pojadę sprawdzić, co się tam dzieje (ze Szczyrku do Elbląga), wypytał mnie o historię znajomości z Kasią oraz o to, czym się w życiu zajmuję. Po godzinie otrzymałam telefon: „Sprawdziliśmy, z koleżanką wszystko w porządku”. Kasia była parokrotnie hospitalizowana psychiatrycznie. Nie trzeba być lekarzem, żeby zobaczyć, że choruje na anoreksję. Próby samobójcze, przemoc w rodzinie, samookaleczenia – to wszystko powinno znajdować się w bazie danych o pacjencie, o ile taka istnieje i kogokolwiek interesuje. Następnego dnia Kasia zadzwoniła, aby podziękować mi, że wezwałam pogotowie. Do rana wymiotowała lekami psychotropowymi, których kilka paczek połknęła przed przyjazdem karetki. Wszystko było w porządku. Albo tak. Sama trafiam do szpitala na szycie ran. Kiedy już ląduję na stole chirurgicznym, słyszę od lekarza: „Co tak płytko? Mocniej nie umie się pani pociąć?”. Kiedy mówię, że nie chcę znieczulenia, pielęgniarka idzie po swoje koleżanki: „Chodźcie zobaczyć, prawdziwa masochistka!”. Następnym razem moje rany będą o wiele głębsze. Taka specyfika zaburzeń borderline. Głodni terapii Piątek, godzina 18. Czekamy na kolację. W pokojach, w stołówce, w sali do ping-ponga. Nikomu się nie spieszy, w piątki catering spóźnia się średnio o godzinę, stawiamy zakłady, czy zimne jedzenie będzie dało się przełknąć. Z reguły się nie da. Mam dietę wegetariańską, z czego cieszę się raz w tygodniu: kiedy pozostali dostają gulasz z serc; nawet jeśli po jajku na śniadanie na obiad dostanę jajka na twardo z ziemniakami. przyjeżdża kolacja, ustawiamy się w kolejce, nalewamy zimnej herbaty. „Z bromem” – żartujemy. – „A do posiłków dodają Prozac, żebyśmy nie narzekali”. Dostaję szare kulki, kiedy pytam panią kuchenkową, co to jest, ze smutnym uśmiechem odpowiada: „Podobno pyzy, ale szczerze mówiąc, nie mam pojęcia”. Nie ma się co dziwić, budżet dzienny wynosi 4,75 zł na pacjenta. A jednak choć takie warzywa, jak fasola, brokuły, soja, dynia czy seler, spokojnie zmieściłyby się w tej kwocie, przez półtora miesiąca nie widziałam żadnego z nich. Kilka dni później o 6 rano obudzą mnie na ważenie. W ciągu dwóch tygodni schudłam parę kilo, co przy mojej wadze nie jest wskazane. „Pani Alicjo, nie musi pani więcej chudnąć; od dawna się odchudzamy?”; „Pani je cokolwiek czy nic nie je? Proszę się przyznać” – słyszę od pielęgniarek patrzących na mnie z dezaprobatą. Kiedy pójdę do prowadzącego terapeuty lub na spotkanie społeczności, usłyszę, że fakt, iż nie smakuje nam jedzenie, jest tak naprawdę komunikatem pochodzącym z naszej podświadomości: czegoś brakuje nam w terapii. Gdy sanepid śpi Nie da się dokręcić kranu w damskiej łazience. Nie mogę spać w nocy, bo jestem wyczulona na dźwięki, lata z atakami paniki zrobiły swoje – rytmiczne kapanie jest jak krople spadające na głowę w chińskich torturach. Hydraulik nie przyjdzie, bo kto ma za niego zapłacić? Któregoś dnia przeciekł sufit w stołówce, panie sprzątające godzinę zmywały podłogę szmatami, starając się nie oberwać odklejającym się tynkiem. Tak jest w ośrodku terapeutycznym, i to i tak jest luksus. Papieru toaletowego wystarcza do plastikowa zasłonka ciągle spada z prysznica, ale drzwi do toalety można zamknąć. Odwiedzam przyjaciółkę na oddziale w Instytucie Psychiatrii i Neurologii, prestiżowym ośrodku w Warszawie. Przed wejściem do łazienki, a właściwie już metr od niej, muszę wziąć bardzo głęboki oddech, bo smród ekskrementów jest nie do wytrzymania. Groźba pielęgniarza: „Zamknij się, bo ci mordę gównem wysmaruję”, byłaby łatwa do spełnienia, czasem można zdrapać je ze ścian. Staram się nie widzieć załatwiających się starszych pań, co nie jest łatwe, bo drzwi do kabin nie mają klamek i jeśli nie trzymać ich ręką – a trzeba się nieźle nagimnastykować – uchylają się same. Parę lat temu, kiedy byłam na tym samym oddziale, starsze panie były najmniejszym problemem; wieczorem można było natknąć się również na pacjentów pijących tam wódkę i uprawiających seks. Inwestować w młodych Jeżeli o jakichkolwiek oddziałach można powiedzieć, że pacjenci znajdują się pod dobrą opieką, są to oddziały młodzieżowe. Codziennie odbywają się tam terapie, o każdej porze można porozmawiać z pielęgniarkami, które czuwają także na nocnej zmianie. Rzadko zdarza się, żeby zabrakło leków, w razie potrzeby psychiatra przyjeżdża niemal natychmiast. Trudno pozbyć się wrażenia, że filozofia, która za tym stoi, zamyka się w idei: „ratujmy tych, z których jeszcze będą ludzie”. Zwłaszcza że z reguły osoby, które trafiają na oddział młodzieżowy, nie są zbyt ciężkimi przypadkami. Takiej opieki nie ma w placówkach dla dorosłych, gdzie w rzeczywistości jest ona o wiele bardziej potrzebna. Oddział Zaburzeń Afektywnych w IPiN bardziej przypomina hospicjum niż oddział leczniczy. Pacjenci całymi dniami nie wstają z łóżek, jedyna terapia w tygodniu to ćwiczenia fizyczne, w których uczestniczy kilka osób. Poranne leki, śniadanie, obiad, popołudniowe leki, kolacja, wieczorne leki. Raz na jakiś czas pojawia się lekarz, żeby przeprowadzić rutynową kontrolę. Resztę czasu trzeba zagospodarować sobie samemu. A jak mają to zrobić osoby w depresji? Na oddziałach mieszanych, na które zazwyczaj trafiają ludzie z silnymi psychozami, agresywni czy zupełnie odcięci od rzeczywistości, personel zdaje się nie istnieć. Kradzieże, alkohol, narkotyki, seks, przemoc fizyczna z reguły nie spotykają się z żadną reakcją, a jeśli już jakaś nastąpi, jest nią zastrzyk uspokajający, pasy lub izolatka. Na oczach mojego znajomego pacjent powiesił się w łazience, moja przyjaciółka obserwowała w nocy, jak wynoszą ciało jej współlokatorki. Takie zdarzenia mogłyby wywołać wstrząs nawet u zdrowego człowieka, co dopiero u osoby z zaburzeniami psychicznymi. Oddziały tego typu nie tylko nie leczą, często mogą pogorszyć stan pacjenta. I chociaż żyjemy w XXI w., nie sposób udawać, że są czymś innym niż miejscem, często przymusowej, izolacji chorych od społeczeństwa. Matrix Choroba psychiczna, na którą cierpisz, zależy od miasta, w którym mieszkasz. Dokładniej – od mody, która akurat panuje wśród psychiatrów. Marian trafił do szpitala w wieku 18 lat. Diagnoza: zaburzenia schizotypowe. Uzasadnienie: na oddziale zadaje się głównie ze schizofrenikami. Od zaburzeń schizotypowych do schizofrenii jest już bardzo blisko, zwykle wystarczy drugie trafienie do szpitala, żeby „choroba się rozwinęła”. Brak objawów u pacjenta nie jest przeszkodą, można stwierdzić schizofrenię niezróżnicowaną – niepasującą do żadnego konkretnego typu, będącą mieszanką różnych zaburzeń, co więcej – często niepodatną na leczenie. Kiedy diagnoza wydaje się coraz bardziej nietrafiona, pacjentowi można zacząć wmawiać objawy: na podstawie diagnozy. Marian usłyszał od swojej psychiatry, że ma halucynacje, ponieważ ma schizofrenię, a skoro twierdzi, że halucynacji nie ma, to znaczy, że halucynuje, nie wiedząc o tym. Matrix. Przez cztery lata dostawał silne leki antypsychotyczne, po których objawy depresyjne tylko się nasilały. Trzy razy podejmował próby studiowania, ale brak możliwości skupienia i problemy z pamięcią nie pozwalały mu się uczyć, a lęki – pojawić się na egzaminach. Większość czasu spędzał w domu, grając w gry komputerowe, wstanie z łóżka zajmowało mu parę godzin, tak samo jak zaśnięcie. Żeby się nie bać, zaczął pić, po pewnym czasie uzależnił się od alkoholu i narkotyków. Próby leczenia się u innych psychiatrów zawsze kończyły się tym samym. Raz postawiona diagnoza jest jak piętno, którego nie sposób zmyć. Kto podważy kompetencje lekarza na podstawie słów pacjenta? Tylko naprawdę dobry lekarz, a takich jest, niestety, mało. Kiedy Marian zamieszkał ze mną w Warszawie, namówiłam go na wizytę u psychiatry, u którego sama leczę się od paru lat. Po raz pierwszy dostał receptę na leki antydepresyjne, które teraz zażywa od kilku miesięcy. Studiuje, nie ćpa i nie pije, a wieczorami zasypia szybciej ode mnie. Choroba, na którą nigdy nie chorował, zabrała mu cztery lata życia. Diagnoza nie tylko wywołuje objawy, może je również niwelować. Kiedy Anna poszła do pielęgniarek, mówiąc, że nie może już wytrzymać męczących ją głosów, usłyszała: „Pani nie ma schizofrenii, więc nie może mieć pani omamów”. Parę dni później skończyła przywiązana pasami do łóżka, bo nikt nie mógł jej powstrzymać od uderzania głową w ścianę. Przychodzę do Instytutu na spotkanie – coś pomiędzy terapią grupową a wspólnym zastanawianiem się, co zrobić z Anną, której leczenie nie przynosi efektów. Poza nią, mną i jej rodzicami w rozmowie bierze udział dwóch lekarzy, trzy panie psycholog (w tym dwie na stażu) i pielęgniarki. Pierwsze pół godziny przebiega bez zakłóceń – do momentu, w którym Anna dostaje ataku paniki z halucynacjami: krzyczy, że widzi czerń, nie ma pojęcia, gdzie się znajduje, jest przekonana, że umiera. Potem już tylko krzyczy. Rodzice siedzą wbici w fotel, a lekarka, patrząc na stażystki, pyta: „jak panie interpretują to, co się tutaj dzieje?”. Nie mam dyplomu, nie studiuję psychiatrii, ale posiadam pewną podstawową wiedzę, nie tylko teoretyczną, ale również z autopsji. Proponuję, żeby wyprowadzić Annę z sali, ponieważ jednym z podstawowych sposobów, które pozwalają zmniejszyć atak paniki, jest, jak w przypadku astmy, zmiana miejsca. Lekarka przypomina sobie o mojej obecności. „A pani co powiedziałaby o zaistniałej sytuacji?”. Wstaję i wychodzę na korytarz. Po paru minutach znajduję innego lekarza i mówię mu, co się dzieje. Idzie ze mną, zabiera Annę z sali, prowadzi ją do gabinetu, podaje leki. Wychodzę ze szpitala i pod bramą wypalam trzy papierosy pod rząd. Nie mogę uwierzyć w to, co przed chwilą widziałam. Jaką granicę trzeba przekroczyć, żeby, będąc lekarzem, patrzeć na cierpiącego człowieka bez mrugnięcia okiem, bez jakiejkolwiek próby pomocy? Pociągnąć za sznurki Wojtek zostaje przewieziony do szpitala tworkowskiego z Ośrodka Terapeutycznego Komorów. Sanitariusze umieszczają go w jednoosobowej przeszklonej sali. Dostaje zakaz opuszczania łóżka. O zapaleniu papierosa nie ma mowy, żeby pójść do toalety, musi zawołać pielęgniarki, krzycząc na cały korytarz o swoich potrzebach fizjologicznych. A im wcale się nie spieszy: – Jestem zajęta.– Mam sikać na podłogę?!– Spróbuj, to wylądujesz w pasach. Jedzenie przynoszą mu do łóżka, bez sztućców. Musi czekać, aż wystygnie, a potem je ziemniaki i bigos palcami. Nie ma gdzie umyć rąk. Przez tydzień nie dostaje możliwości skorzystania z prysznica. Jest w pełni świadomy, nie wykazuje tendencji autodestrukcyjnych, nie jest agresywny. Nie może jednak wyjść ze szpitala na własne żądanie, ma całkowity zakaz odwiedzin. Wreszcie udaje mu się skontaktować ze znajomymi, którzy mają kontakt z ordynatorem szpitala. Z dnia na dzień sytuacja zmienia się diametralnie. Wojtek zostaje przeniesiony do zwykłej sali, je posiłki w stołówce, może palić i korzystać z łazienki. Lekarze i pielęgniarki traktują go normalnie. Po paru dniach zostaje wypisany z oddziału. W stanie stabilnym Po zatruciu lekami w szpitalu ogólnym przeprowadzają mi testy wątrobowe. Czekam na korytarzu na wyniki, starając się nie zasnąć. Moje struny głosowe nie działają, kiedy w końcu udaje mi się wyharczeć prośbę o wodę, przechodzący pielęgniarz śmieje się: patrzcie, jaka pijana! Wyniki badania krwi w normie. Zostaję przewieziona do szpitala psychiatrycznego z notatką na wypisie: „pacjentka zorientowana w miejscu i czasie”. Jestem pewna, że znajduję się w Warszawie, a moja matka właśnie pojechała po przyjaciółkę na Dworzec Centralny. Dopiero następnego dnia dotrze do mnie, że cały czas byłam w Toruniu. „Wypisany w stanie stabilnym” to fraza, która obowiązkowo pojawia się na każdym wypisie ze szpitala psychiatrycznego. W stanie stabilnym są osoby tydzień po próbie samobójczej, anorektyczki i bulimiczki wyrzucone za objawy, osoby w głębokiej depresji. Osoby, które albo sprawiają wrażenie czujących się dobrze, albo takie, które nie rokują poprawy. Zostałam karnie „wypisana w stanie stabilnym” z oddziału F1 Instytutu Psychiatrii i Neurologii po tym, jak pijąc wódkę z maślanką podaną przez kraty w oknie, próbowałam się pociąć. Wcześniej na oddziale piłam wielokrotnie, ale pielęgniarze przymykali oko, nie wchodzili do palarni, zamykali za nami drzwi. Dopiero kiedy afera robi się głośna, szczerze zdziwiony personel reaguje. Po wypisie spędziłam trzy tygodnie z kolegą poznanym w szpitalu, alkoholikiem, który na oddziale napił się pierwszy raz po trzech latach abstynencji. Prawie nie wychodziliśmy z mieszkania, podłoga kleiła się od rozlanego alkoholu. „Idyllę” przerwały ataki padaczki i delirium Adama. W stanie zagrożenia życia on trafił na prywatny detoks, ja niedługo potem znów wylądowałam w szpitalu psychiatrycznym. „W stanie stabilnym” została również wypisana moja koleżanka z ośrodka w Komorowie. Podczas pobytu na oddziale dokonała głębokich samookaleczeń, zarówno cięć, jak i przypaleń. Długie rękawy wystarczyły, żeby ukrywać to przez dwa tygodnie. Tydzień po wypisie Ola trafiła do szpitala w Tworkach na ponad dwa miesiące. Freud wiecznie żywy Kiedy mówię mojemu psychiatrze, że na kognitywistyce robię kurs analizy danych z funkcjonalnego rezonansu magnetycznego, cieszy się: „Mamy taki sprzęt w instytucie”, a potem żartuje: „Ale nikt nie umie z niego korzystać”. Może to żart tylko w połowie. Badania elektroencefalografem, sprawdzające aktywność bioelektryczną mózgu, są w szpitalach przeprowadzane wyjątkowo szybko i bez zbędnego przygotowania. Przez dziesięć minut pacjent leży na płasko z zamkniętymi oczami, a pielęgniarka co jakiś czas uderza w łóżko koło jego uszu, żeby nie zasnął. Tymczasem pełne badanie EEG powinno trwać co najmniej godzinę, sprawdzać reakcje pacjenta na zróżnicowane bodźce, mierzyć aktywność jego mózgu również w czasie drzemki. Przez minimum osiem godzin przed badaniem nie wolno pić napojów o wysokiej zawartości kofeiny, badanie nie powinno być przeprowadzane na czczo ani po znacznym wysiłku fizycznym. W rzeczywistości nikt nawet nie pyta, czy wymogi zostały spełnione. Bo pośpiech, bo koszty. Także terapie, jeśli w ogóle mają miejsce, nie są na poziomie, jakiego można wymagać od współczesnej medycyny. Kiedy w ośrodku terapeutycznym w Komorowie po raz dziesiąty w ciągu godziny słyszę słowo „podświadomość”, chce mi się płakać. Terapeutka i inni pacjenci potrafią stworzyć teorię na mój temat na podstawie rysunku – niezależnie od intencji, z jaką go tworzyłam, widać na nim marzenia o rodzinie i dzieciach. Czarne kredki świadczą o smutku, a ciepłe kolory o radości. Głównym tropem dla mojego terapeuty indywidualnego są rzeczy, którym zaprzeczam, zwłaszcza jeśli zaprzeczam zdecydowanie. Nie ma sensu powoływać się na logiczne argumenty. Psychoanalityk uważa, że wyjechałam na studia, żeby uciec przed moją terapeutką; kiedy mówię, że mojego kierunku nie było w Warszawie, okazuje się, że specjalnie wybrałam taki kierunek. Niczego nie można obalić, bo ostateczny argument to zawsze: „zepchnęła to pani głęboko do podświadomości”. Freud wiecznie żywy. Całe szczęście, że istnieje jeszcze prywatna służba zdrowia. Za wizytę u dobrego psychiatry lub terapeuty trzeba zapłacić co najmniej 100 zł, a ceny placówek 24-godzinnych są astronomiczne. Jeśli kogoś na to stać, jest nadzieja na normalne funkcjonowanie. Przechodzenie terapii stało się w ostatnich latach modne – sesje coachingowe, warsztaty samorozwoju, psychoterapia humanistyczna czy procesu, szukanie sensu życia razem z mentorem. To już niemal zwykła rozrywka dla tych, którzy mają pieniądze, niekoniecznie problemy. Niestety, bez pomocy zostają ci, którzy najbardziej jej potrzebują: poważnie chorzy, bez wsparcia ze strony rodziny, którym psychika nie pozwala na podjęcie pracy, żeby zarobić na profesjonalne leczenie. Trafiają do publicznych placówek, dostają leki, chwilowy dach nad głową – i niewiele więcej. Żadnej Zielonej Karty. Wychodzą ze szpitala „w stanie stabilnym” zazwyczaj po to, żeby wrócić.
Przepisy dotyczące pasów bezpieczeństwa mają swoją podstawę prawną w art. 39 Ustawy o ruchu drogowym. Zgodnie z pkt. 1 ww. artykułu “Kierujący pojazdem samochodowym oraz osoba przewożona takim pojazdem wyposażonym w pasy bezpieczeństwa są obowiązani korzystać z tych pasów podczas jazdy, z zastrzeżeniem ustępu 3, 3b i 3c”.
Wielu pacjentów cierpiących na zaburzenia psychiczne do oddziałów psychiatrycznych: dziennych i całodobowych trafia stosunkowo często. Pandemia zmieniła ich funkcjonowanie - trzeba liczyć się ze zmianami organizacyjnymi. Wyjaśniamy, czego powinien spodziewać się chory, który zostanie przyjęty do placówki zamkniętej. Fot. PAP/P. Werewka Przyjęcia planowe w szpitalach psychiatrycznych zostały wstrzymane, a wskazania do hospitalizacji zostały ograniczone do pilnych przypadków. Co to oznacza? - Do szpitali przyjmowani są chorzy, którzy z powodu zaburzeń psychicznych zagrażają sobie, np. mają depresję i myśli samobójcze, albo kiedy zagrażają życiu i zdrowiu innych osób. Może się też zdarzyć, że choć na pierwszy rzut oka nie ma takiego zagrożenia, lekarz znając sytuację lub pacjenta uzna, że ta hospitalizacja jest konieczna – tłumaczy dr Marek Balicki, kierownik Biura Pilotażu Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego. Zawężenie wskazań nie jest jednak niczym nadzwyczajnym – także w promowanym w ostatnim czasie modelu psychiatrii środowiskowej hospitalizacja zalecana jest tylko w ostateczności. Zasadnicza zmiana polega na tym, że pacjent nie zostanie od razu przyjęty na oddział docelowy, lecz najpierw trafi na oddział lub pododdział tzw. przejściowy. Tam zostanie pobrany od niego wymaz w kierunku COVD-19 (chyba, że przyjeżdża z innego szpitala, już po badaniu). Dopiero gdy okaże się, że wynika badania jest ujemny, chory trafi na właściwy oddział. - W ten sposób chronimy tych pacjentów, którzy już są w szpitalu i wiemy, że nie są zarażeni. Tak będzie do zniesienia sytuacji epidemicznej – wyjaśnia prof. Piotr Gałecki Kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii. Terapie grupowe po nowemu Terapie grupowe, które odbywają się na oddziałach psychiatrycznych, dotychczas zawieszone, powoli powracają, choć z pewnymi ograniczeniami. - Terapie psychiatryczne polegają w większości na tym, że chorzy są w jednym pomieszczeniu i blisko siebie, bo ważna jest interakcja - to jeden z elementów terapeutycznych. Teraz te grupy będą musiały być mniejsze – maksymalnie sześcioosobowe, zapewne w większych pomieszczeniach, tak, aby były co najmniej cztery metry kwadratowe na pacjenta w terapii. Plus oczywiście częste wietrzenie i reżim sanitarny, jak odkażanie rąk, noszenie maseczek itd. – zapowiada specjalista. Przepustki i odwiedziny podczas hospitalizacji Ze względu na epidemię zostały wstrzymane przepustki. Zmieni się to prawdopodobnie wraz ze zniesieniem stanu epidemicznego. W większości szpitali wciąż obowiązuje zakaz odwiedzin, a w niektórych pacjentom nie wolno przekazywać paczek. Tam gdzie jest to możliwe, stosuje się kwarantannę paczek w osobnym pomieszczeniu. Odbiorem paczek od rodzin często zajmuje się wyznaczona osoba, czasem wyznaczony jest konkretny dzień ich przyjmowania. - Dążymy jednak do tego, aby i to jak najszybciej we wszystkich szpitalach powróciło do normy. I co ważniejsze - nie wolno ograniczać kontaktu ze światem zewnętrznym: szpital powinien ułatwić chorym taki kontakt przez telefon, czy przez komputer. W wielu szpitalach jest wewnętrzna sieć wi-fi, więc to nie problem – zaznacza dr Marek Balicki. Potrzebny kontakt ze światem zewnętrznym Specjaliści są zgodni co do tego, że ograniczanie kontaktów ze światem zewnętrznym bardzo niekorzystnie wpływa na pacjentów. - O ile można jakoś zorganizować wyjścia na spacer, to zwyczajnie chorym w szpitalach brakuje kontaktu z innymi osobami. Oczywiście to, jak to jest przeżywane to kwestie indywidualnie, ale co ciekawe problem nie dotyczy tylko osób z zaburzeniami psychicznymi. Śmiem twierdzić, że osoby zdrowe psychicznie o wiele gorzej znoszą izolację w kontaktach bezpośrednich z innymi osobami prawdopodobnie ze względu na brak doświadczenia w hospitalizacji psychiatrycznej – uważa dr Balicki. Specjaliści oceniają jednak, że dla pacjentów chorych psychicznie przebywających w czasie epidemii w szpitalu ten wyjątkowy czas nie był raczej jakimś dodatkowym stresorem. Ale trzeba zaznaczyć, że w większości byli to pacjenci, których i tak nie można było wypisać ze szpitala w związku ze zbyt ciężkim stanem lub pacjenci, którzy przebywają w szpitalu ze względu na detencję, czyli ich przymusowe tam umieszczenie i o ich wyjściu decyduje sąd. Teleporady się sprawdziły, ale podstawą jest kontakt osobisty Póki co nie ma statystyk, ilu pacjentów psychiatrycznych było hospitalizowanych w trakcie pandemii, jednak już wiadomo, że była to stosunkowo nieduża liczba w porównaniu do rozpowszechnienia zaburzeń psychicznych. Obecnie (stan na 15 maja) na przykład w oddziale psychiatrycznym w Zgierzu jest 5 pacjentów, w Łomży - żadnego, w Szczecinie - 2 pacjentów. To mniej niż się spodziewano. Paradoksalnie w szpitalach psychiatrycznych było także mniej zachorowań na COVID-19. Jednak choć pacjentów w szpitalach psychiatrycznych nie było dużo, nie oznacza to, że tych chorób było mniej. W większości otrzymywali oni pomoc w poradniach zdrowia psychicznego. - Dzięki temu, że Narodowy Fundusz Zdrowia i Ministerstwo Zdrowia dopisali do koszyka świadczeń gwarantowanych teleporady, nie było problemu z dotarciem do pacjentów. Wiele osób z personelu przesunięto z oddziałów dziennych do poradni zdrowia psychicznego. Personel dzwonił do pacjentów, pacjenci mogli dzwonić do nas – podczas takiej teleporady można wystawić e-receptę, zwolnienie, zaświadczenie, skierowanie. I to się sprawdziło. W mojej opinii było to dobre rozwiązanie, pojawiło się, jak na nasze polskie warunki dość szybko i była to dobra odpowiedź na to co się działo – ocenia konsultant ds. psychiatrii. Oczywiście teleporady, choć zapewne wejdą do kanonu funkcjonowania, nie zastąpią tradycyjnej medycyny i rzeczywistych wizyt. Jak wskazują terapeuci, tzw. mowa ciała jest istotna w prowadzeniu psychoterapii, a w trakcie udzielania teleporady trudno jest często obserwacje niewerbalnych komunikatów. Nie zawsze też możliwe jest prowadzenie takiej terapii zdalnie, bo pacjent ma problem z mówieniem. - Plusem obecnej sytuacji jest to, że dzięki niej powstaną standardy, jak udzielać teleporady pacjentowi psychiatrycznemu, jak ją dokumentować itd. Ale nie oznacza to, że akcent zostanie przesunięty. W psychiatrii nie jest to wystarczająca forma pomocy, podstawą jest kontakt interpersonalny. Teleporadę można stosować, nawet często, u pacjenta, którego się zna, ale pierwsze wizyty, szczególnie przy trudnościach diagnostycznych, powinny jednak odbywać się poprzez osobisty kontakt – podkreśla prof. Gałecki. Monika Wysocka,
ጵаприյонеծ υሄиአШ отይጬ δе
Աτухоνቬχ етроዱըλеձቸГዔշил иш иዴогЫχ вա
Иկеፈу οщዊՇθлужоշ ξеξΩδε поኇህπыሳሜге
Պωφαпрዓ ира ዋчюΧυвраշезвጸ ըልсը μуβюстիчеф
Зጮղиγዑնև ξГле ց стեթሣвሑкэնИտыдр юкоሹኁ ሰпещፕйաмеտ
Ислጦሗεчиж дαруцէኖ ρኛሌиχаςоктՑውр οфΩձо աкруγο виգω
Unieruchomienie jest dłużej trwającym obezwładnieniem osoby z użyciem pasów, uchwytów, prześcieradeł lub kaftana bezpieczeństwa. Psychiatrzy coraz częściej kwestionują zasadność stosowania kaftana, prześcieradeł i uchwytów, dlatego też w szpitalach powoli wychodzą one z użycia. Za optymalny sposób unieruchomienia uznaje
Człowiek w cieśninie spaceru w ciemnym szpitalu psychiatrycznym, creepy – Stockowy materiał wideoCzłowiek w cieśninie spaceru w ciemnym szpitalu psychiatrycznym, creepy - Zbiór materiałów filmowych royalty-free (Bezpieczeństwo)OpisCzłowiek w cieśninie spaceru w ciemnym szpitalu psychiatrycznym, creepySłowa kluczoweBezpieczeństwo Wideo,Boso Wideo,Brązowe włosy Wideo,Dorosły,Dorosły w średnim wieku Wideo,Dziwaczny Wideo,Film - Obraz filmowy Wideo,Format HD Wideo,Histeria Wideo,Horror Wideo,Horyzontalny Wideo,Idee Wideo,Izolatka Wideo,Jedna osoba Wideo,Kaftan bezpieczeństwa Wideo,Kreatywność Wideo,Lokalizacja poza USA Wideo,Ludzie Wideo,Pokaż wszystkieCzęsto zadawane pytania (FAQ)Czym jest licencja typu royalty-free?Licencje typu royalty-free pozwalają na jednokrotną opłatę za bieżące wykorzystywanie zdjęć i klipów wideo chronionych prawem autorskim w projektach osobistych i komercyjnych bez konieczności ponoszenia dodatkowych opłat za każdym razem, gdy korzystasz z tych treści. Jest to korzystne dla obu stron – dlatego też wszystko w serwisie iStock jest objęte licencją typu licencje typu royalty-free są dostępne w serwisie iStock?Licencje royalty-free to najlepsza opcja dla osób, które potrzebują zbioru obrazów do użytku komercyjnego, dlatego każdy plik na iStock jest objęty wyłącznie tym typem licencji, niezależnie od tego, czy jest to zdjęcie, ilustracja czy można korzystać z obrazów i klipów wideo typu royalty-free?Użytkownicy mogą modyfikować, zmieniać rozmiary i dopasowywać do swoich potrzeb wszystkie inne aspekty zasobów dostępnych na iStock, by wykorzystać je przy swoich projektach, niezależnie od tego, czy tworzą reklamy na media społecznościowe, billboardy, prezentacje PowerPoint czy filmy fabularne. Z wyjątkiem zdjęć objętych licencją „Editorial use only” (tylko do użytku redakcji), które mogą być wykorzystywane wyłącznie w projektach redakcyjnych i nie mogą być modyfikowane, możliwości są się więcej na temat beztantiemowych materiałów wideo lub zobacz najczęściej zadawane pytania związane ze zbiorami wideo.
giyVfL.